Kiedy mam chwilę i szukam czegoś ciekawego w sieci, czasem znajduję jakieś naprawdę fajne tematy.
Często pod wybranymi artykułami czytam też komentarze ludzi, które jak sami wiecie nieraz śmieszą albo zaskakują...
Postanowiłam, że jeśli znajdę coś ciekawego umieszczę to na Kobietowni z etykietą Peryskop dnia codziennego, aby każdy kto tu zagląda mógł przeczytać jakąś ciekawostkę ;-)
Pomysł zaczerpnęłam z Twitter'a, który zresztą ma całkiem sporo zwolenników.
Być może i u nas pojawią się jakieś komentarze z których wyniknie ciekawa dyskusja ?
Zobaczymy.
Wczoraj dowiedziałam się z mediów o rozwodzie Państwa Putinów. Zaintrygowana postacią Ludmiły Aleksandrowny Putiny powzięłam więc temat.
Chętnych odsyłam pod linki:
Zobaczcie ile informacji o żonie Putina znajdziecie na Wikipedii
www.natemat.pl - artykuł pt." W cieniu swojego męża"
A tutaj cytuję komentarz pozostawiony na wiadomościach onetu pod artykułem zatytuowanym "Putin rozwodzi się z żoną po 30 latach małżeństwa" :
niejaki J.S.B. napisał:
"~J.S.B. :
Dużo słyszałem o babskich podchodach i intrygach podczas rozwodu,
dlatego żeby uniknąć tych przykrości i eskalacji kosztów powiedziałem
swojej prawniczce, że chcę szybkiego rozwodu i godzę się na orzeczenie
go z mojej winy. Postanowiłem się jednak zemścić na żonie w inny sposób.
Niemalże z dnia na dzień
zlikwidowałem prowadzoną przez siebie działalność gospodarczą i
zarejestrowałem się na bezrobociu. Sprzedałem samochód, spłaciłem kredyt
na niego, polikwidowałem wszystkie moje karty kredytowe, anulowałem
ubezpieczenie na życie i inne zobowiązania finansowe, a pozostawiłem
niespłacone jedynie te długi i zobowiązania finansowe, które miałem
zaciągnięte wspólnie z żoną. Chodziło głównie o mieszkanie i trochę
kredytów konsumenckich na sprzęty domowe. Oczywiście przestałem spłacać
te kredyty (raty były spłacane z mojego konta, ale je zlikwidowałem).
Żona dowiedziała się o tym z poślizgiem czasowym, gdy już mieliśmy
podpisaną ugodę, że ona przejmuje mieszkanie. Idiotka myślała, że będę
spłacał raty za mieszkanie w formie alimentów. A tu klops: nie ma z
czego. Mieszkanie jest zabezpieczaniem kredytu, więc niunia będzie
musiała się pogodzić z tym, że wyleci z niego na zbity pysk. Sędzina
pytała mnie podczas rozprawy rozwodowej, dlaczego zlikwidowałem
działalność: a jaj jej na to, że z powodu depresji rozwodowej i że już
nie mam serca do zarabiania pieniędzy. Pytała mnie, czy mam zamiar
podjąć jakąś pracę. A ja na to: że nigdy nigdzie nie pracowałem i że
żadna firma nie zatrudni 40-letniego faceta bez żadnego doświadczenia
zawodowego (działalność gospodarcza to nie doświadczenie zawodowe -
wiem, olśniła mnie co do tego urzędniczka w urzędzie pracy). To co pan
ma zamiar zrobić ze swoim życiem? Nic - wszak mam depresję. Biegły
potwierdził, że jestem kompletnie dysfunkcjonalny i nie nadaję się do
pracy zawodowej, dopóki nie przejdę jakiejś terapii. W rezultacie sąd
nie zasądził żadnych alimentów, jedynie przepisanie całego wspólnego
majątku na żonę. Pozostała jeszcze kwestia syna: przepisałem na niego
notarialnie mieszkanie po rodzicach z zastrzeżeniem, że darowizna
wejdzie w życie w momencie osiągnięcia przez niego pełnoletności. Do
tego czasu cały czynsz z mieszkania ma być przelewany w formie darowizny
na specjalny fundusz powierniczy, z którego syn będzie mógł skorzystać,
jak pójdzie na studia. Umowa notarialna została tak sporządzona, żeby
żona nie miała żadnego dostępu do tych pieniędzy ani nie mogła
zamieszkać w tym mieszkaniu. Mieszkanie to stanowi zabezpieczenie
roszczeń alimentacyjnych mojego syna względem mnie, dlatego jest nie do
ruszenia przez moich wierzycieli, w tym banki i moją ex-żonę."
Pozdrawiam
Aga