Robert Limbert, jeden z członków
British Cave Research Association, był gościem specjalnym gali
rozdania nagród im. Waldka Muchy w Podlesicach. Ten niewysoki
Brytyjczyk jest przykładem człowieka, który dzięki determinacji i
ciężkiej pracy zmienia świat. Kiedy przybył po raz pierwszy do
Wietnamu w 1990 roku, aby szukać nowych jaskiń, na pewno nie
przypuszczał, że 26 lat później będzie gwiazdą nie tylko w
środowisku grotołazów, ale też wielce szanowanym człowiekiem w
Wietnamie, aktywnym promotorem turystyki w prowincji Quang Binh,
Jak to się wszystko zaczęło...
Jaskinie w Yorkshire szybko przestały
wystarczać młodemu grotołazowi i zamarzył o nieznanych,
dziewiczych jaskiniach w Azji. Napisał do kilku uniwersytetów m.in.
w Wietnamie i Laosie prosząc o współpracę przy eksploracji jaskiń
w tamtejszych rejonach krasowych. Odpowiedź pozytywna nadeszła z
Uniwersytetu Technicznego w Hanoi. Tym sposobem w 1990 roku pierwsza
10 -osobowa brytyjska ekspedycja przybyła do środkowej części Wietnamu,
tuż przy granicy z Laosem. Zamieszkali w małej, ubogiej wiosce,
zakwaterowani w jedynej murowanej chacie w całej wsi.
Han Son Doong - autor: Howard Limbert |
Pierwszą jaskinią, którą odkryli
Brytyjczycy to Phong Nha. Gigantyczne podziemne przestrzenie, które
ukazały się ich oczom, były początkiem długoletniej, owocnej
eksploracji regionu. Przełomowym rokiem okazał się rok 2009. To
wówczas, jeden z lokalnych przewodników Ho Khanh, na stałe
współpracujący z Howardem, odnalazł ponownie otwór, który 19
lat wcześniej przypadkowo napotkał podczas polowania. Otwór
jaskini był duży, wiał z niego silny wiatr, słychać było głośny
szum wody. Wietnamczyk zaprowadził ekipę do jaskini. To był dzień,
który pewnie zostanie do końca życia w pamięci Howarda. Jaskinia
okazała się nie duża, ale gigantyczna. Nie przypominała zupełnie
jaskiń w innych częściach świata. Sami nie mogli uwierzyć w to
co ukazało się ich oczom. Jaskinia ciągnęła się w linii
prostej, wzdłuż rwącej podziemnej rzeki, tworząc ogromnych
rozmiarów tunel. Tunel niezwykłej urody. W dwóch miejscach strop
jaskini zapadł się tworząc dolinki zapadliskowe. Przez oculusy
wpadały promienie słońca, podświetlając jej wnętrze. Przy
drugiej dolince napotkali prawdziwą dżunglę z wysokimi drzewami,
których konary pięły się ku słońcu i rzadkimi gatunkami
paproci, mchów, tworzących rodzaj zielonego, dziewiczego dywanu.
Speleolodzy zauważyli, że rzeka odbija w bok, niknąc między
skałami, nie mogąc przebić się przez rozrzucony materiał skalny.
W dalszej części jaskini pojawiały się coraz piękniejsze
formy krasowe – ogromne stalagmity (w tym największy na świecie,
mierzący ok 70m), perły jaskiniowe wielkości piłeczek tenisowych,
misy martwicowe i inne cuda, zapierające dech w piersi. W końcu
doszli do 100 metrowej ściany, wyglądającej jak zamarznięty
wodospad. Tutaj Brytyjczycy zakończyli swoją pierwszą ekspedycję.
Ponownie, rok później wrócili, tym razem z geologami, botanikami i
innymi naukowcami, aby zbadać tajemniczy świat. Wielki Wietnamski
Mur, jak nazwano wysoką ścianę został pokonany i po krótkim
odcinku jaskinia zakończyła się otworem wyjściowym.
Howard szybko zdał sobie sprawę z
odpowiedzialności, jaka na niego spadła. Odkrycie jaskini to jedno,
ale jej ochrona przed masową turystyką to drugie. Jaskinia Hang Son
Doong, szybko zdobyła zainteresowanie mediów. Pierwsi przybyli na
miejsce reporterzy i fotografowie National Geographic. Spędzili wraz
z Howardem i lokalnymi przewodnikami 6 tygodni w jaskini szukając
najlepszych ujęć do zdjęć i filmów. Podświetlając ogromnymi
lampami o mocy nawet 32 tysięcy lumenów poszczególne fragmenty 9km
jaskini, odkryli przed światem jej unikalność i przedstawili
bajkowe krajobrazy zaginionego świata. Zdjęcia obiegły świat,
przyciągając kolejnych dziennikarzy, poszukiwaczy przygód i
turystów.
Jaskinia Han Son Doong - autor Howard Limbert |
Szczęśliwie dla jaskini, obiekt ten
znajduje się na terenie Parku Narodowego Phong Nha-Ke Bang oraz
wpisany jest na listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego i
Przyrodniczego. Pojawiające się co jakiś czas pomysły bogatych
Wietnamczyków, nie pozwalają spać spokojnie ekologom. Jednym
z najbardziej kontrowersyjnych pomysłów było wybudowanie kolejki
linowej o długości 10km, która miałaby przebiegać przez Park
Narodowy i następnie ciągnąć się przez jaskinię. Atrakcja ta
przyciągnęłaby ogromną liczbę turystów (nawet do 1000
dziennie), ale jak łatwo się domyślić doprowadziłaby też
do zniszczenia tej ostoi dzikiej przyrody. Dzięki stanowczym
protestom samych mieszkańców i działalności takich ludzi jak
Howard, póki co udało się zablokować ten projekt. Konieczne jest
monitorowanie i ochrona jaskiń. Z tego powodu prowadzone są
kampanie społeczne, zapraszani są wpływowi ludzie, autorytety,
którzy poprzez swoją działalność zapobiegają dewastacji tego
regionu. W przyszłym roku jaskinię ma odwiedzić m. in Leonardo Di
Caprio czy Barack Obama, aby zwrócić uwagę opinii publicznej na
palące problemy ochrony światowego dziedzictwa dla przyszłych
pokoleń.
Wejścia do jaskini Hang Son Doong są
ściśle limitowane. W ciągu roku może do niej wejść jedynie 500
osób. Jedyną firmą, która jest upoważniona do organizowania
wycieczek do największej jaskini świata jest Oxalis Adventure
company, w której pracuje Howard Limbert. Organizator dba oto, aby
jaskinia pozostała nietknięta, a wszystkie nieczystości wyniesione
na zewnątrz i zutylizowane w bezpieczny sposób. Co tydzień, oprócz
pory deszczowej, 10 osobowa grupa turystów, wraz z towarzyszącą
jej obstawą w postaci 14 tragarzy, 2 przewodników i 2 kucharzy
udaje się w drogę do jaskini. Cała impreza trwa 5 dni.
Pierwszy nocleg po dniu trekkingu przez busz odbywa się w
jaskini Hang En. Na pięknej piaszczystej plaży, tuż przy otworze
znajduje się obóz z namiotami, a obok jezioro z cieplutką wodą,
gdzie można się wykąpać i odprężyć po całodniowym marszu.
Rano, po kolejnych godzinach w buszu dochodzi się do celu.
Gigantyczna jaskinia Hang Son Doong o średniej wysokości 200m i
szerokości 150m jest tak duża, że zmieściłyby się w niej
wszystkie polskie jaskinie. Dwa dni spędzone w jaskini są bajkowe
i pełne niespodzianek. Obozy przygotowane dla turystów znajdują się
w okolicach dolinek zapadliskowych, gdzie dociera światło dzienne a
mgła unosi się tworząc mistyczną atmosferę.
Według Howarda jedynie 30%
największego krasowego rejonu na świecie, na granicy Wietnamu i
Laosu została przeszukana pod kątem jaskiń. Wciąż zdaje się
bardzo prawdopodobne znalezienie podobnych skarbów w przyszłości,
na co liczą speleolodzy, którzy co roku wyruszają w dżunglę z
lokalnymi przewodnikami, a ich umysły rozpalają fantastyczne wizje
o nowych niezbadanych podziemnych światach.