niedziela, 16 października 2016

3.10.2016 – ZŁODZIEJ Z WYSPY SYMI



Panorama Rodos

Tłoczymy się na nadbrzeżu, żeby wejść na prom firmy Dodekanisos Seaways. Jest niedziela. Ludzi jest sporo. Grecy ustawiają się w kolejce, wchodzą całymi rodzinami. Na dolnym, zakrytym pokładzie, wyłożonym miękką wykładziną, przy stolikach siadają rodzice, dzieci, dziadkowie. Większość to lokalsi. Na górnym pokładzie polscy turyści, obsiadają ławki i łapią promienie słońca. Niektórzy w strojach kąpielowych, opalają się na heban. Inni w gronie przyjaciół, popijają drinki i zajadają przekąski. Gwar i śmiech – przyjemny niedzielny poranek.

Widoki ze statku

Zerkam z pokładu na piękne widoki stolicy. Panorama Rodos przypomina o długiej historii miasta. Mury obronne z białego wapienia to ślady po Joannitach, zakonie rycerskim, który wybudował Zamek i otoczył miasto bezpiecznym kokonem. Za murami połyskują wieże minaretów – to już sprawka Turków, okupujących wyspę przez 400 lat. Włosi dołożyli swoją cegiełkę w latach 20-tych i 30- tych XX wieku, kiedy to starannie odnowili starówkę i zaprojektowali reprezentacyjny bulwar z neoklasycystycznymi reprezentacyjnymi budynkami.

Wyspy archipelagu Dodekanez

Symi to malutka wyspa, ósma co do wielkości w archipelagu Dodekanez. Jej los jest ściśle związany z Rodos. Brak wody na wyspie uzależnił ją od cotygodniowych dostaw tego cennego surowca, właśnie z Rodos. Okres największego prosperity wyspy to lata okupacji tureckiej. Mieszkańcy uzyskali wtedy wiele przywilejów w zamian za uiszczanie wysokich podatków na rzecz sułtana. Jednym z takich przywilejów była wolność wyznania. Na wyspie do tej pory znajduje się ponad 170 kościołów.

Symi

Najważniejszą świątynią Symi jest kościół i klasztor św Michała Archanioła w porcie Panormitis. Dopływamy tu w pierwszej kolejności. Niestety nie mamy zbyt wiele czasu. Statek cumuje naprzeciwko zabudowań klasztornych i wybijającej się ku górze XIX wiecznej, misternie ozdobionej dzwonnicy. Jeszcze przed wojną mieszkało tu ponad 30 mnichów. Jedna z Greczynek opowiadała mi, że poznała ostatniego mnicha, który opuścił to miejsce w latach 60-tych. Podobno coraz większa liczba przybywających tu atrakcyjnych i ponętnych turystek była zbyt wielką pokusą dla przyzwyczajonych do spokoju mnichów i musieli poszukać nowego, zacisznego miejsca. Puste pokoje, których jest w sumie 500 można wynająć za przysłowiowe kilka euro i oddać się medytacji. Warunki są prymitywne, ale jakież to musi być przyjemne, gdy już się pomacha ostatnim turystom, którzy wracają na okręt i można rozkoszować się błogą ciszą.

Panormitis - klasztor św Michała Archanioła

Przed wejściem do cerkwi długa kolejka. Grecy z poważnymi, nabożnymi minami, niektórzy z miotłami w rękach czekają cierpliwie, aby za chwilę znaleźć się w środku. Po co im te miotły? Sprzątają podłogę, aby oczyścić swoją duszę, zmazać swoje winy i zacząć wszystko od nowa. To najprostsze wyjaśnienie, na jakie natrafiłam. Ludzie pielgrzymują tu z całego archipelagu, aby poprosić patrona kościoła o zdrowie lub inne dary. Srebrno-złota ikona archanioła jest miejscem, gdzie zbiera się najwięcej ludzi. Płaczą, całują ikonę, modlą się, czuć atmosferę zadumy. Pomimo tłumów, we wnętrzu panuje mistyczny nastrój. Wszystkie ściany i sufit są wymalowane biblijnymi freskami, na sznurach wiszą liczne dary wotywne od tych, którzy chcieli podziękować za pomoc.

św Michał Archanioł - mozaika przed świątynią

Archanioł Michał, stojący ponad wszystkimi aniołami, wojownik z mieczem w jednej dłoni i trzymający postać małego dziecka w drugiej, trzyma duszę ludzką i zabiera ją do wymarzonego nieba. Depcze diabła, nie boi się niczego. Nie można sobie wymarzyć lepszego obrońcy. Nie dziwię się ludziom powierzającym mu swoje tajemnice i troski. Każdy z proszących ma respekt i wie, że gdy coś obiecają w zamian za pomoc, muszą to spełnić, gdyż archanioł ma groźny przydomek: złodziej. Równie łatwo może odebrać to, co darował, gdy się o nim zapomni.

miotły, które zostawili pielgrzymi (w muzeum)

Dziedziniec klasztoru pokryty jest chochlakami, czyli starannie poukładanymi otoczakami, tworzącymi geometryczne wzory. Zawsze wyobrażam sobie schylone lub klęczące osoby, które kamień po kamieniu, cierpliwie tworzyły te układanki. Ileż pracy to musiało ich kosztować.


chochlaki

Tuż przy kościele znajdują się dwa malutkie muzea. Za 1,5 euro można zobaczyć wnętrza tradycyjnej chaty, z meblami i elementami dekoracji. Ciekawymi eksponatami są drewniane modele żaglowców oraz wielkie kamfory na wino. W jednej z sal znajdują się też plastikowe i szklane butelki, w środku liściki. Przybyły z różnych stron świata. Ci, którzy wierzyli wystarczająco mocno, otrzymali wiadomość z klasztoru, że ich butelka dotarła do celu, a ich prośba została przedstawiona patronowi kościoła.
to mi się podoba

wnętrze tradycyjnego domu w Symi



Po powrocie na statek czeka nas 50 minutowa podróż do naszego głównego celu – miasta Symi. Siadam na miękkiej sofie i zamykam oczy. Przypomina mi się twarz płaczącej młodej dziewczyny. To było w zeszłym roku. Wracałam wtedy z Symi i siedziałam z grupką przewodników, którzy znudzeni czekali na koniec rejsu. Wtedy zobaczyłam ją. Płakała ukradkiem.

butelki, które dotarły do Panormitis

  • dlaczego płaczesz? - spytałam
  • to ze szczęścia. Archanioł pozwolił mi tu przypłynąć. 2 lata temu poprosiłam go o zdrowie dla mojej cioci. Niestety zmarła. Od tego czasu, nie byłam na Symi. Kiedy w zeszłym roku miałam tu przypłynąć, gdy czekałam w kolejce po bilety na prom, tuż przede mną okazało się, że bilety się skończyły i nie popłynęłam. Płakałam. Wiedziałam, że było za wcześnie. Nie pozwolił mi się do siebie zbliżyć, bo miałam gniew w sercu. Dopiero dzisiaj. Czuję się oczyszczona. Ty tego nie zrozumiesz – popatrzyła mi prostu w oczy.
Może i tego nie rozumiałam, ale czy zawsze wszystko trzeba rozumieć?

1 komentarz:

  1. Witaj,jutro jadę na Symi , nie było mnie tam od 1976 roku. Zaplanowane mieliśmy 1 noc w klasztorze w którym mieszkało 3 mnichów . W nocy odwiedził nas święty opiekun który bardzo rzadko to robił równocześnie wystraszył nas porządnie i absolutnie chcieliśmy wędrować z tamtąd . To się stało niemożliwością ponieważ bylismy wyróżnieni i musieliśmy zostać 3 noce dodatkowo . Jeden z mnichów znał francuski tak wiec opowiadaliśmy im jak wyglada życie w Szwecji do później nocy popijając ich własne wino i likier 😃

    OdpowiedzUsuń

Polecany post

NOWE ŻYCIE SZACHOWNICY

Jaskinia Szachownica Fundacja Speleologia Polska angażuje się w wiele pożytecznych projektów. Jednym z nich jest dokumentacja jaskini...