Panorama Rodos |
Widoki ze statku |
Zerkam z pokładu na piękne widoki
stolicy. Panorama Rodos przypomina o długiej historii miasta. Mury
obronne z białego wapienia to ślady po Joannitach, zakonie
rycerskim, który wybudował Zamek i otoczył miasto bezpiecznym
kokonem. Za murami połyskują wieże minaretów – to już sprawka
Turków, okupujących wyspę przez 400 lat. Włosi dołożyli swoją
cegiełkę w latach 20-tych i 30- tych XX wieku, kiedy to starannie
odnowili starówkę i zaprojektowali reprezentacyjny bulwar z
neoklasycystycznymi reprezentacyjnymi budynkami.
Wyspy archipelagu Dodekanez |
Symi to malutka wyspa, ósma co do
wielkości w archipelagu Dodekanez. Jej los jest ściśle związany z
Rodos. Brak wody na wyspie uzależnił ją od cotygodniowych dostaw
tego cennego surowca, właśnie z Rodos. Okres największego
prosperity wyspy to lata okupacji tureckiej. Mieszkańcy uzyskali
wtedy wiele przywilejów w zamian za uiszczanie wysokich podatków na
rzecz sułtana. Jednym z takich przywilejów była wolność
wyznania. Na wyspie do tej pory znajduje się ponad 170 kościołów.
Symi |
Najważniejszą świątynią Symi jest
kościół i klasztor św Michała Archanioła w porcie Panormitis.
Dopływamy tu w pierwszej kolejności. Niestety nie mamy zbyt wiele
czasu. Statek cumuje naprzeciwko zabudowań klasztornych i
wybijającej się ku górze XIX wiecznej, misternie ozdobionej
dzwonnicy. Jeszcze przed wojną mieszkało tu ponad 30 mnichów.
Jedna z Greczynek opowiadała mi, że poznała ostatniego mnicha,
który opuścił to miejsce w latach 60-tych. Podobno coraz większa
liczba przybywających tu atrakcyjnych i ponętnych turystek była
zbyt wielką pokusą dla przyzwyczajonych do spokoju mnichów i
musieli poszukać nowego, zacisznego miejsca. Puste pokoje, których
jest w sumie 500 można wynająć za przysłowiowe kilka euro i oddać
się medytacji. Warunki są prymitywne, ale jakież to musi być
przyjemne, gdy już się pomacha ostatnim turystom, którzy wracają
na okręt i można rozkoszować się błogą ciszą.
Panormitis - klasztor św Michała Archanioła |
Przed wejściem do cerkwi długa
kolejka. Grecy z poważnymi, nabożnymi minami, niektórzy z miotłami
w rękach czekają cierpliwie, aby za chwilę znaleźć się w
środku. Po co im te miotły? Sprzątają podłogę, aby oczyścić
swoją duszę, zmazać swoje winy i zacząć wszystko od nowa. To
najprostsze wyjaśnienie, na jakie natrafiłam. Ludzie pielgrzymują
tu z całego archipelagu, aby poprosić patrona kościoła o zdrowie
lub inne dary. Srebrno-złota ikona archanioła jest miejscem, gdzie
zbiera się najwięcej ludzi. Płaczą, całują ikonę, modlą się,
czuć atmosferę zadumy. Pomimo tłumów, we wnętrzu panuje
mistyczny nastrój. Wszystkie ściany i sufit są wymalowane
biblijnymi freskami, na sznurach wiszą liczne dary wotywne od tych,
którzy chcieli podziękować za pomoc.
św Michał Archanioł - mozaika przed świątynią |
Archanioł Michał, stojący ponad
wszystkimi aniołami, wojownik z mieczem w jednej dłoni i trzymający
postać małego dziecka w drugiej, trzyma duszę ludzką i zabiera
ją do wymarzonego nieba. Depcze diabła, nie boi się niczego. Nie
można sobie wymarzyć lepszego obrońcy. Nie dziwię się ludziom
powierzającym mu swoje tajemnice i troski. Każdy z proszących ma
respekt i wie, że gdy coś obiecają w zamian za pomoc, muszą to
spełnić, gdyż archanioł ma groźny przydomek: złodziej. Równie
łatwo może odebrać to, co darował, gdy się o nim zapomni.
Dziedziniec klasztoru pokryty jest chochlakami, czyli starannie poukładanymi otoczakami, tworzącymi geometryczne wzory. Zawsze wyobrażam sobie schylone lub klęczące osoby, które kamień po kamieniu, cierpliwie tworzyły te układanki. Ileż pracy to musiało ich kosztować.
miotły, które zostawili pielgrzymi (w muzeum) |
Dziedziniec klasztoru pokryty jest chochlakami, czyli starannie poukładanymi otoczakami, tworzącymi geometryczne wzory. Zawsze wyobrażam sobie schylone lub klęczące osoby, które kamień po kamieniu, cierpliwie tworzyły te układanki. Ileż pracy to musiało ich kosztować.
Tuż przy kościele znajdują się dwa
malutkie muzea. Za 1,5 euro można zobaczyć wnętrza tradycyjnej
chaty, z meblami i elementami dekoracji. Ciekawymi eksponatami są
drewniane modele żaglowców oraz wielkie kamfory na wino. W jednej z
sal znajdują się też plastikowe i szklane butelki, w środku
liściki. Przybyły z różnych stron świata. Ci, którzy wierzyli
wystarczająco mocno, otrzymali wiadomość z klasztoru, że ich
butelka dotarła do celu, a ich prośba została przedstawiona
patronowi kościoła.
to mi się podoba |
wnętrze tradycyjnego domu w Symi |
Po powrocie na statek czeka nas 50
minutowa podróż do naszego głównego celu – miasta Symi. Siadam
na miękkiej sofie i zamykam oczy. Przypomina mi się twarz płaczącej
młodej dziewczyny. To było w zeszłym roku. Wracałam wtedy z Symi
i siedziałam z grupką przewodników, którzy znudzeni czekali na
koniec rejsu. Wtedy zobaczyłam ją. Płakała ukradkiem.
butelki, które dotarły do Panormitis |
- dlaczego płaczesz? - spytałam
- to ze szczęścia. Archanioł pozwolił mi tu przypłynąć. 2 lata temu poprosiłam go o zdrowie dla mojej cioci. Niestety zmarła. Od tego czasu, nie byłam na Symi. Kiedy w zeszłym roku miałam tu przypłynąć, gdy czekałam w kolejce po bilety na prom, tuż przede mną okazało się, że bilety się skończyły i nie popłynęłam. Płakałam. Wiedziałam, że było za wcześnie. Nie pozwolił mi się do siebie zbliżyć, bo miałam gniew w sercu. Dopiero dzisiaj. Czuję się oczyszczona. Ty tego nie zrozumiesz – popatrzyła mi prostu w oczy.
Witaj,jutro jadę na Symi , nie było mnie tam od 1976 roku. Zaplanowane mieliśmy 1 noc w klasztorze w którym mieszkało 3 mnichów . W nocy odwiedził nas święty opiekun który bardzo rzadko to robił równocześnie wystraszył nas porządnie i absolutnie chcieliśmy wędrować z tamtąd . To się stało niemożliwością ponieważ bylismy wyróżnieni i musieliśmy zostać 3 noce dodatkowo . Jeden z mnichów znał francuski tak wiec opowiadaliśmy im jak wyglada życie w Szwecji do później nocy popijając ich własne wino i likier 😃
OdpowiedzUsuń