 |
Poproszę dowóz do domu |
 |
Ludzie przewożą niemal
wszystko na swoich rowerach |
 |
W drodze do hotelu |
Dzisiaj już nie popuszczę –
zwiedzam muzeum etnograficzne. Umawiam się z Howardem, Lindą i
Johnem przed ich hotelem. Zamawiamy taksówkę i jedziemy prosto do
muzeum. Faktycznie nie jest to najbliżej zlokalizowany obiekt, ale
dzięki temu mogę podziwiać kolejne dzielnice Hanoi z okna
taksówki.
Muzeum Etnograficzne znajduje się w
dzielnicy Cau Giay przy ulicy Nguyen Van Huyen Road. Podaję adres na
wszelki wypadek, gdyby ktoś się tam wybierał w przyszłości.
Nowoczesny budynek w kształcie bębna zachęca do odwiedzin. Okazuje
się, że w prawie 90 milionowym kraju 86% ludności stanowią
Wietnamczycy (Kinh), pozostała część populacji należy do jednej z 53
grup etnicznych. W zasadzie każda z tych mniejszości ma swój
odmienny język, stroje oraz zwyczaje. Jestem pod wrażeniem
różnorodności oraz oryginalności poszczególnych grup.
 |
Mapa z zaznaczonymi kolorami grupami etnicznymi |
Po
obejściu muzeum przechodzimy do najciekawszej części czyli
zabudowań na wolnym powietrzu. Moją uwagę przykuwają w
szczególności dwa obiekty. Pierwszy to dom komunalny wybudowany
przez 42 mieszkańców wioski Kon Rbang z centralnej części
Wietnamu, należących do mniejszości Bahnar. Dom ma 19 metrów
wysokości i symbolizuje siłę mieszkańców, w szczególności
mężczyzn. W takim domu odbywają się narady i mają miejsce
wszystkie najważniejsze wydarzenia w wiosce. Starzy przekazują
swoją wiedzę młodym. W przeszłości przed walką to tutaj
gromadzili się mężczyźni aby omówić strategię wojenną.
Kobiety nie były tu raczej mile widziane.
 |
dom komunalny |
Drugi obiekt, który
przykuwa moją uwagę to 30 osobowy grobowiec plemienia Giarai z
prowincji Gia Lai. Duże, drewniane figury, które otaczają cały
grobowiec towarzyszą zmarłym po śmierci. Statuy mężczyzn i
kobiet z odkrytymi intymnymi częściami ciała symbolizują płodność
i narodziny.
 |
grobowiec |
Wracamy do hotelu, a ja wyruszam na
poszukiwania stroju kąpielowego. Wczoraj wieczorem obeszłam wielki
bazar i nie udało mi się nic znaleźć. Każdy sprzedawca patrzył
na mnie z politowaniem i stukał się w głowę.
Dzisiaj obchodzę większość sklepów
sportowych w okolicy. Bez powodzenia. W końcu kupuję krótkie
spodenki do biegania z topem. Musi wystarczyć.
 |
dzieciaki bawią się wszędzie |
O godzinie 20 umawiam się z Howardem
na stacji kolejowej. Mamy wykupiony bilet na pociąg w przedziale z
kuszetkami. Czeka nas całonocny przejazd do Dong Hoi. Za bardzo nie
wiem, gdzie jest dworzec kolejowy, ale z drugiej strony nie chce mi
się dreptać do hotelu Howarda, gdzie będzie czekać taksówka.
Postanawiam sama dostać się na dworzec. Powtarzam sobie, że
przecież dam sobie radę. Wychodzę z hotelu i kieruję się na
ruchliwą ulicę. Napotkanych przechodniów pytam o drogę na
dworzec. Większość nic nie rozumie, chociaż naprawdę chcą mi
pomóc. W końcu napotykam na grupę kilku osób. Pokazuję im na
kartce nazwę dworca i naśladuję pociąg. Rozumieją. Tłumaczą
mi na migi, że to bardzo daleko. Jedna z osób wyciąga 60 000
dongów i pokazuje na swój motor. Zabierze mnie na dworzec. Patrzę
na niego, na resztę stojących ludzi i zaczynam się bać. Przez
ostatnie dwa dni widziałam jak jeżdżą Wietnamczycy. Tutaj nie ma
żadnych zasad, każdy trąbi i jedzie przed siebie. Pokazuję całą
swoją mimiką, że się bardzo boję, a oni tylko się śmieją.
Mniejszy plecak ląduję z przodu kierowcy, a ja z dużym plecakiem
usadawiam się z tyłu, kurczowo trzymając chłopaka w pasie.
Wszyscy śmieją się naokoło, robi się zbiegowisko. Uśmiecham się
do wszystkich i popiskuję zjawiskowo, gdy tylko ruszamy. Kierowca
okazuje się być wyrozumiałym człowiekiem. Co prawda wciska się w
każdą wolną szczelinę między innymi pojazdami i przejeżdża na
czerwonym świetle trąbiąc ostrzegawczo, ale dojeżdżamy
bezpiecznie na miejsce po 15 minutach. Dziękuję mu pięknie i udaję
się na kawę bo czasu jeszcze mam sporo.
 |
ja z kierowcą motoru |
Pociąg czeka już na stacji. Mam bilet
(22$) więc przemieszczam się na odpowiedni peron i wsiadam do
pociągu. Mamy przedział z 6 łóżkami. Zajmujemy nasze miejsca i
czekamy czy ktoś się do nas jeszcze dosiądzie. Kilka minut przed
odjazdem pojawia się młoda Wietnamka, która błyskawicznie
wdrapuje się na swoje łóżko i jest tak, jakby jej w ogóle nie
było. Sadowimy się do spania. Przed nami ponad 520 km. W Wietnamie
ciągnie się jedna długa linia kolejowa z północy na południe.
Często zdarza się, że stajemy w szczerym polu, aby przepuścić
inny pociąg, bo nie ma drugiego toru.
 |
w pociągu |
Gdzie ty się Anetko wybierasz tym pociągiem? :)
OdpowiedzUsuńUważaj na siebie.
Czekam na więcej:)
Mama