niedziela, 17 maja 2015

FLORENCJA I PIZA W JEDEN DZIEŃ - 7 maj 2015

Pobudka – 5.00. Zwariowaliśmy? Wczoraj zadecydowaliśmy, że do Florencji i Pizy odbędziemy podróż pociągiem. Początkowo rozważaliśmy jazdę samochodem, ale koszt paliwa, opłaty za autostrady, niemałe opłaty parkingowe, stracony czas na szukanie parkingów, korki przeważyły na korzyść pociągu. Co prawda w Gaiole nie ma stacji kolejowej, ale w Montevarchi, pobliskiej miejscowości takowa się znajduje, więc nie stanowiło to problemu. Kupiliśmy bilety dla naszej trójki (Montevarchi – Florencja; Florencja-Piza; Piza-Montevarchi).


Na dworcu we Florencji
Zapłaciliśmy 60 Euro za wszystkie bilety i już około 8.30 byliśmy we Florencji. Zastajemy ogromną stację kolejową z 16 peronami i setki ludzi podążających w różnych kierunkach. Widzimy pierwszego McDonalda we Włoszech. Witek uszczęśliwiony podąża w jego kierunku, bo musi skorzystać z toalety. Anka siada mi na butach, zajada kanapkę. Ja oddaję się mojemu ulubionemu zajęciu, czyli obserwacji ludzi. Jedni zaspani, zdezorientowani szukają peronu, drudzy ciągną ciężkie walizki i śpieszą do wyjścia, a jeszcze inni czekają z tabliczkami z nazwami firm, próbując zgadnąć na kogo czekają.

katedra Santa Maria del Fiore
wejście do katedry 
Stacja kolejowa jest bardzo blisko Piazza del Duomo, gdzie stoi najbardziej imponujący budynek Firenze czyli katedra Santa Maria del Fiore. Wraz z nami przemieszczają się mieszkańcy miasta. Jest ich coraz więcej. Trzymają kubki z kawą i gazety. Większość trzyma telefon przy ucho, rozmawiając głośno. Wiele eleganckich pań przemierza plac katedralny rowerem. Rowery są wszechobecne. Rowerzyści ocierają się niemal o siebie, przedzierając się w przeciwnych kierunkach. Zastanawiam się, jakim cudem to wszystko funkcjonuje. Wszechobecny chaos. Tutaj karetki, tam radiowóz powolutku przemyka obok. Gdy tylko pojawia się w oddali policja, Senegalczycy z obrazkami, okularami i torbami porozstawianymi na ziemi, pakują się w rekordowym czasie i znikają w tłumie, aby po minucie rozpakowywać się ponownie. W tym całym rozgardiaszu jedno jest stałe – monumentalna katedra z piękną kopułą dominująca nad całym placem. Obchodzimy katedrę dookoła. Jesteśmy onieśmieleni jest wielkością. Ruszamy jednak dalej, chcąc zobaczyć jak najwięcej, bez tłumów turystów i upału.

Piazza della Signoria z Palzzo Vecchio
Przemieszczamy się na nieodległy Piazza della Signoria. To było i wciąż jest polityczne centrum Florencji. Najważniejszym budynkiem placu jest Palazzo Vecchio, wybudowany pod koniec XIII wieku. Władze Florencji chciały mieć godną siebie siedzibę. Architekt zaprojektował przestronny budynek, który miał pomieścić 6 przedstawicieli gildii i urzędników magistratów, dzierżących władzę sądowniczą i wojskową. Urzędnicy byli wybierani tylko na 2 miesiące. Tak krótki okres nie był przypadkowy. Miało to zapobiec korupcji. W tym czasie bowiem nie opuszczali oni ratusza ani na chwilę. W 1300 roku mieszkał tu Dante jako członek magistratu. W późniejszym okresie budynek ten przejął Cosimo I, który zaadoptował go na swoją rezydencję. Znacznie go powiększył i zmienił wnętrza.
pomnik Cosimo I
Zanim Cosimo I doszedł do władzy jego przodkowie, rodzina Medyceuszy rządziła miastem od XIV wieku, odgrywając znaczącą rolę w jego rozwoju. Kształtowali przyszłość miasta, byli mecenasami sztuki. Przyciągnęli do miasta najlepszych intelektualistów i artystów z półwyspu apenińskiego. W XV wieku nastąpił chwilowy upadek Medyceuszy, do czego bezpośrednio przyczynił się Girolamo Savonarola, fanatyczny dominikański mnich, który piętnował próżne życie elit i korupcję papiestwa. Wygłaszał płomienne kazania i buntował ludność Florencji. Krytyka kościoła nie przeszła bez echa. Papież go ekskomunikował i przekonał rząd Florencji, żeby go skazał na śmierć.
W 1530 na scenę polityczną powrócili Medyceusze, a dokładnie Cosimo I, który przyjął tytuł księcia Florencji. Przywrócił on blask miastu i ponownie nastały czasy dobrobytu. Pomnik Cosima siedzącego na koniu stoi na środku placu od 1594 roku.


Najsłynniejszy most Florencji
Na placu jest coraz więcej ludzi. Kupujemy lody i uciekamy przez dziedziniec galerii Uffizi, który prowadzi nas do rzeki Arno. Przez XIV wieczny most Ponte Vecchio, obudowany malutkimi sklepikami jubilerskimi przechodzimy na drugi brzeg rzeki i odpoczywamy na pochyłym placu tuż przy Pałacu Pitti. Jest to olbrzymi renesansowy pałac, który należał do wpływowej rodziny kupców i bankierów Pittich. Teraz mieści się tu muzeum z niezwykłymi zbiorami sztuki (obrazy Tycjana, Rafaela), mebli oraz bezcennych przedmiotów.

Pałac Pittich
Wałęsamy się trochę po tej spokojniejszej stronie miasta. Robi się coraz bardziej gorąco. Odpoczywamy w napotkanym parku publicznym. Przynależy on do szkoły artystycznej. Kręci się tu sporo młodzieży, niektórzy z blokami i ołówkami malują zapuszczone budynki nieopodal. To dziwne miejsce, ale i fascynujące. Brak tu wymuskanych trawników i wyczyszczonych fasad, ale przez to miejsce to jest bardziej naturalne.

Kiedy wracamy na stację kolejową, nie możemy uwierzyć w ilość turystów, która teraz znajduje się na placu przy katedrze Santa Maria del Fiori. Plac jest opanowany przez ludzi. Są grupy Japończyków w takich samych czapeczkach, sporo Amerykanów i pojedynczych osób z przewodnikami w ręku. Kolejka do kasy zakręca za fasadę kościoła. Mój mózg eksploduje od hałasu, gorąca i turystów z aparatami i telefonami, którzy robią sobie zdjęcia za pomocą wszechobecnych wysięgników. Tego już za wiele dla mnie. Cieszę się, że opuszczamy Florencję.

Wsiadamy do pociągu do Pizy i oddychamy swobodniej. Pociągi są czyste i wyjątkowo punktualne. Za nieco ponad godzinę jesteśmy w Pizie. Tutaj życie płynie wolniej. Ulice pustawe.



uliczka w Pizie

Spacerujemy przez całe miasto, przekraczamy rzekę Arno i korytarzami uliczek dochodzimy do Placu Cudów. To tutaj schowali się wszyscy turyści. Piazza dei Miracoli jest ogrodzona murem z czerwonej cegły, tworząc rodzaj zagrody. W centralny punkcie placu znajduje się pasiasta katedra z dzwonnicą, znaną jako Krzywa Wieża oraz marmurowy budynek baptysterium, gdzie chrzczono poprzez zanurzenie w basenie z wodą.

Piazza dei Miracoli
58 metrowa dzwonnica, symbol miasta, odchylona 5 metrów od pionu jest perełką architektoniczną. Gleba aluwialna, niezbyt zbita i spójna spowodowała, że wieża już przy postawieniu pierwszej kondygnacji w 1173 roku osiadła z jednej strony. Nie wstrzymano prac, co wkrótce doprowadziło do jej jeszcze większego odchylenia od pionu. Kolejni architekci mieli wizje jak wieżę wyprostować, ale ostatecznie, do końca nikomu się nie udało. Wieża jest stale monitorowana, a po remoncie sprzed kilku lat z użyciem betonowych okręgów, wieża wróciła do bezpiecznego poziomu odchylenia z 1838 roku i jest ponownie udostępniona do zwiedzania.

Krzywa Wieża
Usiedliśmy na grubym, soczyście zielonym trawniku, odpoczywaliśmy i oglądaliśmy wieżę, a może bardziej turystów, którzy ustawiali się w przeróżnych pozycjach, chcąc wyprostować lub podeprzeć wieżę na zdjęciu.
Niezłe modelki:)

Wracając pociągiem do Montevarchi cieszymy się, że wybraliśmy ten środek transportu, najbardziej oczywiście Ania, kiedy okazało się, że podstawili nam dwupoziomowy pociąg i można oglądać świat z góry.

piknik na trawie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Polecany post

NOWE ŻYCIE SZACHOWNICY

Jaskinia Szachownica Fundacja Speleologia Polska angażuje się w wiele pożytecznych projektów. Jednym z nich jest dokumentacja jaskini...