poniedziałek, 11 maja 2015

NA MORAWSKIEJ ZIEMI - 1 maj 2015

Kiedy moja powieka unosi się w górę, nie wierzę w to co widzę. Moja córka, ubrana, leży na mojej walizce i próbuje ją dopiąć. Jest podekscytowana wyjazdem. Wstaję i robię kanapki na drogę. Rzadko to robię, zazwyczaj Witek wyręcza mnie w takich pracach, ale w taki świetnie zapowiadający się dzionek nie marudzę i rzucam się wir przygotowań. Jeszcze kilka kursów w miasto i około 12 jesteśmy gotowi do wyjazdu.



Naszym celem jest dzisiaj Mikulov, małe miasteczko na Morawach, tuż przy granicy z Austrią. Mamy sporo czasu, więc spontanicznie skręcamy do Ołomuńca, drugiego pod względem ilości zabytków miasta w Republice Czeskiej. Od dłuższego czasu pragnę odwiedzić to miasto. Dzięki temu, że jest niedziela bez problemu parkujemy w centrum i wdrapujemy się w kierunku pierwszego placu. Plac jest obszerny, a na środku stoi kolumna. Czyżby to była ta słynna kolumna morowa, o której tyle trąbią. Nie możliwe. Jest piękna, ale bez przesady. Wpis na listę kulturowego dziedzictwa UNESCO do czegoś zobowiązuje. Podchodzimy bliżej. To kolumna morowa, owszem, ale kolumna ze statuą Maryi, wybudowana na początku XVIII wieku, tuż po zakończeniu epidemii, która wybuchła w mieście.


Tajemniczy mężczyzna
 
Plac jest pustawy, na murku pobliskiej fontanny siedzi młodzieniec z rudą brodą. Ma obcisłe spodnie, dopasowaną marynarkę i nonszalancko narzucony długi szal. Siedzi wyprostowany, z założoną nogą na nogę. Twarz jego jest zastygła w zamyśleniu. Trochę jak nie z tego świata. Pewnie układa wiersz w głowie. Po dłuższej chwili wstaje, przekłada przez ramię sztruksową torbę, rozkłada parasol w zupełnie bezdeszczowy dzień i spacerowym krokiem mija nas w sobie tylko znanym kierunku. Za chwile zniknie w bramie kamieniczki i wróci do swoich czasów.

Rynek z Kolumną Trójcy Przenajświętszej i Ratuszem w tle

Dochodzą do nas dźwięki muzyki jazzowej. Ruszamy w jej kierunku. Przechodzimy na jeszcze większy plac. W mieście trwają Ekologiczne Dni Ołomuńca. Rynek pełen jest straganów i stoisk. Po prawej stronie prowizoryczna estrada, a na niej zespół jazzowy. Grupa osób ustawionych tuż pod sceną oklaskuje kolejne utwory. 

Rynek w Ołomuńcu
Anka jest zainteresowana piłowaniem drzew, ale już zupełnie jest stracona, gdy dochodzimy do stoiska z artykułami wiklinowymi. Podchodzi do mężczyzny, który siedzi i zręcznie operując witkami konstruuje koszyk. Obserwuje natarczywie każdy jego ruch i zdaje się być tym zafascynowana. Szukam słynnych serków ołomunieckich, ale nigdzie ich nie spotykam. Stoisko serów pełne jest oscypków, ale serków ołomunieckich brak. Wśród tego harmidru, unoszących się zapachów, stoisk pełnych cudeniek, dumnie i niewzruszenie stoi kolumna Trójcy Przenajświętszej. Nie da się jej pomylić z niczym innym. Ma 35 metrów wysokości i jest bogato rzeźbiona. Postawiona przez mieszkańców, jako wotum dziękczynne za uwolnienie od zarazy, jest perełką wśród zabytków tego typu. Budowana przez 38 lat i wyświęcona w 1754 jest przykładem baroku ołomunieckiego. Jestem pod wrażeniem.

Ania, nogi Witka i Zuzia

Czeskie frytki
Do Mikulova dojeżdżamy wieczorem. Mamy zamieszkać na jedną noc w Mikulovskim Rudolfinum. Szukamy ulicy Brneńskiej 88. Objeżdżamy i przechodzimy wzdłuż prawie całą ulicę i nie możemy znaleźć takiego numeru. Od centrum numery idą rosnąco, ale naszego numeru nie ma. Wyjeżdżamy z miasta dwukrotnie i nie możemy znaleźć naszego hotelu. W końcu parkujemy w centrum i przechodzimy przez ryneczek i w jednej z bocznych uliczek przypadkowo natykamy się na naszą ulicę i nasz upragniony hotelik. Zdaje się, że budynek ma podwójną numerację. Na budynku jest numer 9 i 88. Nie jest on oznaczony jako hotel. Na parterze znajduje się galeria sztuki i optyk. Drzwi są zamknięte. Dzwonimy domofonem i wychodzi do nas po dłuższej chwili starszy, uroczy pan. Omiata wzrokiem naszą trójkę i zapraszając do środka z uśmiechem mówi: „ Czekałem na Was”. Wielkie drewniane drzwi zamykają się za nami z głośnym zgrzytem. 

Rudolfinum - nasz hotel w Mikulovie
W sieni przechodzimy przez szklane drzwi i stajemy przed ażurową bramą, za którą widzimy schody na piętro. Czech instruuje nas, który dokładnie metalowy pręt należy przekręcić, aby drzwi się otworzyły. Anka jest zachwycona. Na pierwszym piętrze kolejne drzwi, wyglądające jak półokrągłe okno i tuż za nim balkonik prowadzący na piękny arkadowy dziedziniec miniaturowych rozmiarów z maleńką fontanną na środku. My mieszkamy na poddaszu, w uroczym pokoiku z jednym wykuszowym okienkiem tuż przy suficie. Wyruszamy na krótki spacer po mieście. Na rynku słup morowy, już nie taki okazały, fontanna z rzeźbą Pomony – rzymską boginią sadów i drzew owocowych oraz zabytkowe renesansowe kamieniczki i kościół. Szczególnie podoba nam się Dom u Rycerzy – wykonany w technice sgraffito (artysta nakładał najpierw kolejne warstwy tynku, a następnie zeskrobywał fragmenty wierzchnie w czasie kiedy jeszcze nie zaschły.

Nocne widma w Mikulovie
W ten sposób powstały postacie związane z historią miasta i regionu). Nad miastem góruje zamek, który należał początkowo do rodziny Lichtensteinów, a później do rodu Ditrichsteinów. Ta ostania rodzina miała wielki wpływ na rozwój miasta. Przebudowała zamek, ufundowała wiele budynków użyteczności publicznej w mieście. Umożliwiła też osiedlanie się społeczności żydowskiej (XV wiek), dzięki czemu w połowie XIX wieku Żydzi stanowili ponad 40% mieszkańców tworząc prężnie działającą gminę żydowską. Z kilku synagog przetrwała do naszych czasów tylko jedna, w zeszłym roku odrestaurowana i na nowo otwarta jako centrum kulturalne. Sam zamek przetrwał do 1945, kiedy to został spalony przez uciekającą armię niemiecką. Po latach odbudowano zamek i stworzono muzeum. Najbardziej imponującym eksponatem jest beczka z 1643 roku mogąca pomieścić 101 tysięcy litrów wina. Przemykaliśmy się uliczkami oświetlonymi pięknie oświetlonymi lampionami. Nie udało nam się uniknąć Polaków, którzy idąc podchmieloną grupą męcząco co chwila pokrzykiwali „Brunhildo” zakłócając spokój nocy. Cóż nam pozostało. Podążyliśmy do naszego schronienia na poddaszu, aby oddać w ramiona Morfeusza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Polecany post

NOWE ŻYCIE SZACHOWNICY

Jaskinia Szachownica Fundacja Speleologia Polska angażuje się w wiele pożytecznych projektów. Jednym z nich jest dokumentacja jaskini...