wtorek, 17 stycznia 2017

HANOI - DZIEŃ TRZECI

Poproszę dowóz do domu
Ludzie przewożą niemal
wszystko na swoich rowerach
W drodze do hotelu

Dzisiaj już nie popuszczę – zwiedzam muzeum etnograficzne. Umawiam się z Howardem, Lindą i Johnem przed ich hotelem. Zamawiamy taksówkę i jedziemy prosto do muzeum. Faktycznie nie jest to najbliżej zlokalizowany obiekt, ale dzięki temu mogę podziwiać kolejne dzielnice Hanoi z okna taksówki.



Muzeum Etnograficzne znajduje się w dzielnicy Cau Giay przy ulicy Nguyen Van Huyen Road. Podaję adres na wszelki wypadek, gdyby ktoś się tam wybierał w przyszłości. Nowoczesny budynek w kształcie bębna zachęca do odwiedzin. Okazuje się, że w prawie 90 milionowym kraju 86% ludności stanowią Wietnamczycy (Kinh), pozostała część populacji należy do jednej z 53 grup etnicznych. W zasadzie każda z tych mniejszości ma swój odmienny język, stroje oraz zwyczaje. Jestem pod wrażeniem różnorodności oraz oryginalności poszczególnych grup. 

Mapa z zaznaczonymi kolorami grupami etnicznymi

Po obejściu muzeum przechodzimy do najciekawszej części czyli zabudowań na wolnym powietrzu. Moją uwagę przykuwają w szczególności dwa obiekty. Pierwszy to dom komunalny wybudowany przez 42 mieszkańców wioski Kon Rbang z centralnej części Wietnamu, należących do mniejszości Bahnar. Dom ma 19 metrów wysokości i symbolizuje siłę mieszkańców, w szczególności mężczyzn. W takim domu odbywają się narady i mają miejsce wszystkie najważniejsze wydarzenia w wiosce. Starzy przekazują swoją wiedzę młodym. W przeszłości przed walką to tutaj gromadzili się mężczyźni aby omówić strategię wojenną. Kobiety nie były tu raczej mile widziane.

dom komunalny

Drugi obiekt, który przykuwa moją uwagę to 30 osobowy grobowiec plemienia Giarai z prowincji Gia Lai. Duże, drewniane figury, które otaczają cały grobowiec towarzyszą zmarłym po śmierci. Statuy mężczyzn i kobiet z odkrytymi intymnymi częściami ciała symbolizują płodność i narodziny.



grobowiec



Wracamy do hotelu, a ja wyruszam na poszukiwania stroju kąpielowego. Wczoraj wieczorem obeszłam wielki bazar i nie udało mi się nic znaleźć. Każdy sprzedawca patrzył na mnie z politowaniem i stukał się w głowę.

  • „To przecież zima. Nie da się kupić o tej porze stroju kąpielowego.”
  • „ Ale jest ze 25 stopni Celciusa. - odpowiadam za każdym razem.
Dzisiaj obchodzę większość sklepów sportowych w okolicy. Bez powodzenia. W końcu kupuję krótkie spodenki do biegania z topem. Musi wystarczyć.

dzieciaki bawią się wszędzie

O godzinie 20 umawiam się z Howardem na stacji kolejowej. Mamy wykupiony bilet na pociąg w przedziale z kuszetkami. Czeka nas całonocny przejazd do Dong Hoi. Za bardzo nie wiem, gdzie jest dworzec kolejowy, ale z drugiej strony nie chce mi się dreptać do hotelu Howarda, gdzie będzie czekać taksówka. Postanawiam sama dostać się na dworzec. Powtarzam sobie, że przecież dam sobie radę. Wychodzę z hotelu i kieruję się na ruchliwą ulicę. Napotkanych przechodniów pytam o drogę na dworzec. Większość nic nie rozumie, chociaż naprawdę chcą mi pomóc. W końcu napotykam na grupę kilku osób. Pokazuję im na kartce nazwę dworca i naśladuję pociąg. Rozumieją. Tłumaczą mi na migi, że to bardzo daleko. Jedna z osób wyciąga 60 000 dongów i pokazuje na swój motor. Zabierze mnie na dworzec. Patrzę na niego, na resztę stojących ludzi i zaczynam się bać. Przez ostatnie dwa dni widziałam jak jeżdżą Wietnamczycy. Tutaj nie ma żadnych zasad, każdy trąbi i jedzie przed siebie. Pokazuję całą swoją mimiką, że się bardzo boję, a oni tylko się śmieją. Mniejszy plecak ląduję z przodu kierowcy, a ja z dużym plecakiem usadawiam się z tyłu, kurczowo trzymając chłopaka w pasie. Wszyscy śmieją się naokoło, robi się zbiegowisko. Uśmiecham się do wszystkich i popiskuję zjawiskowo, gdy tylko ruszamy. Kierowca okazuje się być wyrozumiałym człowiekiem. Co prawda wciska się w każdą wolną szczelinę między innymi pojazdami i przejeżdża na czerwonym świetle trąbiąc ostrzegawczo, ale dojeżdżamy bezpiecznie na miejsce po 15 minutach. Dziękuję mu pięknie i udaję się na kawę bo czasu jeszcze mam sporo.

ja z kierowcą motoru

Pociąg czeka już na stacji. Mam bilet (22$) więc przemieszczam się na odpowiedni peron i wsiadam do pociągu. Mamy przedział z 6 łóżkami. Zajmujemy nasze miejsca i czekamy czy ktoś się do nas jeszcze dosiądzie. Kilka minut przed odjazdem pojawia się młoda Wietnamka, która błyskawicznie wdrapuje się na swoje łóżko i jest tak, jakby jej w ogóle nie było. Sadowimy się do spania. Przed nami ponad 520 km. W Wietnamie ciągnie się jedna długa linia kolejowa z północy na południe. Często zdarza się, że stajemy w szczerym polu, aby przepuścić inny pociąg, bo nie ma drugiego toru.

w pociągu 

1 komentarz:

  1. Gdzie ty się Anetko wybierasz tym pociągiem? :)
    Uważaj na siebie.
    Czekam na więcej:)
    Mama

    OdpowiedzUsuń

Polecany post

NOWE ŻYCIE SZACHOWNICY

Jaskinia Szachownica Fundacja Speleologia Polska angażuje się w wiele pożytecznych projektów. Jednym z nich jest dokumentacja jaskini...