Mamy wrażenie, jakby
z każdym dniem temperatura systematycznie wzrastała. Po 12.30,
kiedy wszystko zamiera w miasteczku, włącznie z marketem, który
jest zamknięty do 16.30, temperatura osiąga 30 stopni. Tylko
Amerykanie wloką się zmęczeni przez środek miasta, a ci
bardziej roztropni popijają Chianti w otwartej enotece. Taki upał
wolimy przeczekać w domu, czytając, grając w statki, spożywając
obiad, albo planując co będziemy robić wieczorem.
Kiedy rozmawialiśmy w
pierwszy dzień z Andreą i spytałam, co warto zwiedzić w okolicy,
kazał nam koniecznie zajrzeć do zamku Brolio. Zamek znajduje się 8
km od Gaiole, więc nadaje się świetnie na dzisiejszy leniwy
dzień.
alejka cedrowa do zamku |
Po szesnastej zamykamy
za sobą drzwi mieszkania i usadawiamy się w samochodzie. Krętą
dróżką podjeżdżamy mozolnie pod górę. Parkujemy tuż obok
dużej cantiny (gdzie kończąc wycieczkę raczymy się kieliszkiem
wina), należącej do rodziny Ricasoli, właścicieli zamku Brolio.
Przekraczamy misternie zdobioną bramę i podążając wysadzaną
cyprysami aleją, po kilkunastu minutach docieramy pod masywne,
wysokie na 14 metrów mury obronne, okalające cały zamek. Koszt
biletu bez zwiedzania wnętrz wynosi 5 Euro.
Mury obronne |
Początkowy, romański
styl zamku zmieniał się wraz z burzliwymi dziejami tej okolicy.
Położenie między Florencją i Sienią i ich wzajemna rywalizacja
nie gwarantowała spokoju. Zamek był kilkakrotnie przebudowywany i
wzmacniany. Obecnie stanowi mieszaninę stylów z najmłodszą
neogotycką częścią dobudowaną w latach 60 XIX wieku.
jedna z wież zamku Brolio |
Już same wejście na
teren posiadłości jest przeżyciem dla Ani. Drzwi wejściowe
fortecy otwierają się przed nami automatycznie gdy tylko przed
nimi stajemy. Pokonujemy kolejne metry żwirowej drogi, aby dotrzeć
do malutkiego dziedzińca z rodzinną kapliczką. Wchodzimy do
środku, oglądamy freski i tuż za ołtarzem odkrywamy schody na dół
- do krypt. Są tu groby członków rodziny Ricasoli, która
zamieszkuje ten zamek od XII wieku. Jest tu ponuro.
kapliczka rodziny Ricasoli |
Jednym z najbardziej
zasłużonych przedstawicieli rodu był baron Bettino Ricasoli, który
po koniec XIX wieku był dwukrotnie premierem Włoch. Był
wszechstronnie wykształconym i sprawnym człowiekiem interesu. Nie
bał się wyzwań. Odbudował rodzinny biznes. Zaczął
modyfikować dotychczasowe receptury wina Chianti (kianti), tworząc
podwaliny pod Chianti Classico. Głównym składnikiem przez niego
zastosowanym były winogrona szczepu Sangiovese (70%). Aby zmiękczyć
smak, dodał łagodniejsze szeczepy Canaiolo (15%) i białej Malvasii
(15%). Ta mieszanka z mniejszymi lub większymi zmianami jest
stosowana do dziś jeżeli chodzi o Chianti Classico.
wejście na dziedziniec |
Chianti to najbardziej
rozpoznawalny region winiarski we Włoszech, który mocno się
poszerzył obszarowo w latach 60-tych, ale wina najbardziej cenione
jeżeli chodzi o jakość to te, reprezentujące apelację DOCG
Chianti Classico (obejmujące historyczny okręg Chianti – czyli
wzgórza między Florencją, a Sieną). Chianti to zawsze wino
czerwone, a te najlepsze opatrzone są na szyjce znaczkiem
czarnego koguta i symbolem DOCG.
tylna część zamku |
Obecnie zamek
zamieszkuje 32 baron Ricasoli. Co zrozumiałe, jego prywatne
apartamenty nie są udostępnione do zwiedzania. Spacerując ścieżką
wokół murów, podziwiamy malownicze wzgórza, ale i zerkamy na
prywatny dziedziniec rodziny, gdzie króluje ogromna trampolina
ukryta w cieniu ogromnego drzewa, a na ziemi leżą liczne dziecięce
zabawki.
widoki z murów zamkowych |
Najbardziej
niesamowitą częścią zamku jest rozległy park z ogrodem. Anka
wyszukuje tajne przejścia i schody. To dla niej istny raj. Spędzamy
tu wiele czasu, bawiąc się z nią w chowanego i ganiając między
drzewami.
Super relacje i zdjęcia! Ściskamy �� mecenasy
OdpowiedzUsuń