Rano zapoznajemy się z wyposażeniem
mieszkania. Naszą uwagę przyciąga wiekowy ekspres ciśnieniowy,
który wygrzebaliśmy z szafki. Konstrukcja prosta, ale ma pewne
wady. Należy mieć dopasowany kubek, bo w przeciwnym razie kawa
rozpryskuje się na boki.
|
kawiarka w naszym apartamencie |
Schodzimy do miasteczka na
zakupy. Okazuje się, że sklep w niedzielę jest otwarty tylko do
12.30, więc wracamy do domu z niczym.
|
Gdzie by tu pójść? |
Zjadamy resztkę zapasów z
Polski i wybieramy się do Sieny. To jedynie 27 km. Jest niedziela,
więc to dobry dzień na zwiedzanie większego miasta. Wiadomo,
łatwiej zaparkować i mniejszy ruch. U podnóża wzniesienia,
(dokładnie 3 wzgórz), gdzie ulokowało się stare miasto, znajduje
się kilka parkingów. Opłata za cały dzień to 6 Euro.
|
Kafelki przy schodach ruchomych w przejściu do centrum Sieny |
Wchodząc
do budynku wyglądającego jak stacja metra kilkoma kondygnacjami
ruchomych schodów podjeżdżamy do samego centrum miasta i
momentalnie mamy wrażenie przeniesienia się w średniowiecze. Ruch
samochodowy prawie nie istnieje.
Przechadzamy się wąskimi
uliczkami.
|
Wąskie uliczki Sieny |
Siena przeżywała, jak
każde miasto, okresy rozkwitu i upadku. W XII wieku stała
się niepodległą republiką stając się zagrożeniem dla
sąsiedniej Florencji. Oba miasta rywalizowały zaciekle o
palmę pierwszeństwa. Siena wspierała frakcję gibelinów
(popierająca Święte Cesarstwo Rzymskie), natomiast Florencja
frakcję gwelfów (popierająca papiestwo). To nie był szczęśliwy
wybór dla Sieny. Wyniszczający konflikt z Florencją i zaraza pod
koniec XIV wieku, która zmniejszyła populację miasta o jedną
trzecią, doprowadziły do upadku miasta. Z drugiej strony, dzięki
temu miasto pozostało na uboczu wielkiej polityki i do dziś
przetrwało wiele ze średniowiecznej zabudowy w niezmienionym
kształcie.
|
chorągiew jednej z contrade |
Co chwilę napotykamy na
powiewające chorągwie. Są różnokolorowe. Ania krzyczy co chwila:
„zobacz mamo: ta flaga jest ze ślimakiem, a tamta ze smokiem." Tłumaczę jej, że każda z tych chorągwi z herbem reprezentuje
contrade (czyli poddzielnicę). Wszystkich contrade jest 17. Mają
swoje oddzielne barwy i stroje. Ta struktura administracyjna
przetrwała od średniowiecza. Mieszkańcy są bardzo przywiązani do
swojego contrade.
|
herb contrade |
Uwidacznia się to najbardziej w czasie wielkiego
wyścigu konnego, który odbywa się ulicami miasta. Wyścig zwany
palio, którego początki sięgają XIII wieku nie ma sobie równych
w całych Włoszech. Widowisko odbywa się 2 razy do roku, w lipcu i
sierpniu. Biorą w nich udział 10 contrade, więc muszą się
wymieniać. Ulice są dekorowane kolorami każdego contrade, robione
są zakłady na ogromne sumy.
|
Palio w Sienie |
Ulice wokół Piazza del Campo tworzące
trasę wyścigu wysypywane są piaskiem, a najbardziej niebezpieczne
zakręty są ochraniane materacami, żeby końskie kopyta się nie
ślizgały. Mieszkańcy poszczególnych dzielnic żyją tymi
wydarzeniami, nie mniej niż iż przodkowie, znają wyniki wyścigów
kilka stuleci do tyłu i się nimi licytują. Konie, które
zostają wylosowane 2 dni przed zawodami są pilnie strzeżone,
aby nie zostały osłabione przez przeciwników. Podobnie sprawa się
ma z dżokejami, którzy są pilnie obserwowani, aby nie zostali
przekupieni przez konkurencję. W dniu wyścigu odbywa się barwna
ceremonia rozpoczęcia. Sam wyścig trwa kilka minut, tyle ile trwa
trzykrotne okrążenie Campo. Gonitwa jest brutalna i nie ma tu
miejsca dla mięczaków, a zwycięzca może być tylko jeden. Staje
się bohaterem całego miasta.
|
Piazza del Campo |
|
Palazzo Pubblico w Sienie |
Docieramy do Piazza del
Campo. To jeden z najsłynniejszych placów na świecie. Przypomina w
kształcie wachlarz, położony na łagodnym stoku. Wokoło
harmonijnie rozmieszczone są przyklejone do siebie budowle. U
podnóża znajduje się rozległa fasada Palazzo Pubblico –
zbudowanego z kamienia i cegły, którego budowę zakończono w XIII
wieku. Oprócz funkcji muzealnej, jest do dzisiaj siedzibą władz
Sieny.
|
plac treningowy dla Ani |
Ania ma świetne miejsce do jeżdżenia na hulajnodze. Śmiga
między ludźmi w swojej czerwonej sukience i chustce na głowie.
Stanowi swego rodzaju atrakcję turystyczną, co chwila jakaś
Amerykanka czy Japończyk robią jej zdjęcia i uśmiechają się
życzliwie. Podchodzimy do fontanny, która jest u szczytu placu. To
Fonte Gaia czyli Fontanna Radości (XIV wiek), nazwana tak z powodu
radości, jaka towarzyszyła jej otwarciu. Ani podoba się rzeźba
wilczycy. Wilczyca karmiąca Remusa i Romulusa to częsty widok w
Sienie. Według legendy, Seniusz, syn Remusa, był założycielem
miasta. W rzeczywistości nie ma pewności, kto założył miasto.
|
Fontanna Radości |
|
Przez przypadek trafiamy na jakieś uroczystości lokalne na Plazza del Campo
|
|
członek jednego z contrade |
Przemieszczamy się w stronę
Piazza del Duomo (Plac Katedralny). Co chwilę mijamy małe
lodziarnie. W końcu decydujemy się na lody w nieco schowanej
kawiarence. Wybieramy małe lody, okazuje się, że małe to one nie
są. W małym waflu mamy wielką górę lodów. Trudno nadążyć z
konsumpcją. Co chwila komuś cieknie słodki płyn po palcach . Smak
straciatelli i truskawek zostaną ze mną do końca życia. To
najlepsze lody jakie jadłam w życiu. Uśmiech córki zdaje się to
potwierdzać.
|
Katedra di Santa Maria Assunta |
|
Katedra di Santa Maria Assunta
|
Plac Katedralny robi na nas
wrażenie. Katedra di Santa Maria Assunta, której budowę rozpoczęto
w XII wieku w stylu romańskim, została zakończona w stylu
gotyckim. Konstruktorzy mieli ambicję, aby była to największa
katedra w ówczesnym świecie. Nie doszło do realizacji planów ze
względów na zarazę, ale artyści Giovanni Pisano, a później
Nicoli Pisano wykonali niezły kawał roboty, a teraz my możemy
podziwiać charakterystyczną bryłę budowli z kolumnami i ścianami
pokrytymi pasami białego i czarnego marmuru i główne wejście z
niewyobrażalną ilością zdobień. Niestety nie wchodzimy do środka
katedry. Większość kościołów we Włoszech jest traktowana jako
muzea z cenami wejść od 5 Euro w górę. Tym razem więc
rezygnujemy z obietnicą powrotu w to piękne miejsce.
|
Ania robi też za fotografa
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz