Stacey i Chris to przedstawiciele tzw.
klasy średniej. Oboje pracują w firmie Nike. W Beaver, kilka mil od
Portland znajduje się światowa siedziba tej firmy. To tutaj
zapadają najważniejsze decyzje, podpisywane są milionowe
kontrakty. Nike sponsorował Michaela Jordana, Tiger Woodsa, Andre
Agassi i wielu innych znanych sportowców. Chris pracuje jako
menadżer produktu, a Stacey jako asystentka dyrektora ds materiałów.
Pomimo że niemal cała produkcja została przeniesiona do Chin,
Indii lub Bangladeszu w Beaver powstają nowe projekty, a sportowcy
pracują ramię w ramię z projektantami, aby produkty były nie
tylko estetyczne ale i praktyczne.
Stacey spytała nas wczoraj czy nie
chcemy zwiedzić kampusu firmy. Spytała też czy nie chcemy
skorzystać z okazji i zrobić zakupy w sklepie firmowym. Każdy
pracownik ma wolny wstęp do sklepu pracowniczego, w którym
wszystkie ceny są obniżone o połowę. Dodatkowo każdy z nich może
zaprosić 6 osób rocznie na zakupy do sklepu.
Plan campusu
Bardzo cieszymy się z tej propozycji i
oczywiście z niej korzystamy. Wyjeżdżamy około 10.30 unikając w
tej sposób porannych korków. Dojazd do pracy zajmuje Stacey około
1,5 godziny rano i tyle samo wieczorem. Kampus jest ogromny i
zajmuje około 7km2. W 18 budynkach pracuje 5000 pracowników.
Wszystkie budynki znajdują się dookoła jeziora Nike. Ogrody i
drzewa dają ukojenie w gorące dni, a ponad dwieście dróżek łączy
ze sobą poszczególne budynki.
Zaczynamy naszą przygodę nie w samym
kampusie, ale w sąsiadującej z kampusem części, gdzie znajduje
się sklep. Musimy przedstawić swoje paszporty w recepcji,
przechodzimy rejestrację i w ten sposób Chris traci swoje trzy
karty wstępu dla gości. Stacey podkreśla, że za te wejściówki
niektórzy Amerykanie oddaliby duszę. Czujemy się jak VIP-y.
Charakterystyczne logo na ścianie zaprasza do wejścia. Hala
wypełniona jest wieszakami z ubraniami. Dresy, spodnie, koszulki,
głębiej regały z butami.
Witek już nieco wystraszony, ale na
razie nic nie mówi. Przymierzamy buty i Ania znajduje dla siebie
śliczne różowe sandałki, a Witek buty do biegania. Jest
zadowolony. Witek znajduje dla mnie buty o intrygującym designie,
ale ich nie kupuję. Po pierwsze Witek uświadamia mi, że jesteśmy
w dziale męskim, a po drugie buty są o rozmiar za duże. Przy kasie
Witkowi mina nieco rzednie, ale mężnie wypina pierś i wyciąga
kartę kredytową. Sprawunki w bagażniku, a Stacey siada za
kierownicę. Jedziemy na przeciwną stronę drogi na teren kampusu.
Rzędy parkingów uwydatniają kto jest kim w firmie. Bliżej wejścia
miejsca zarezerwowane dla szefów, dalej dla co ważniejszych
pracowników. W końcu niemal na końcu parkingu wypatrujemy wolne
miejsce i parkujemy.
Budynki campusa nad jeziorem Nike |
Firma Nike istnieje od początku lat
70-tych, ale kampus został otwarty dopiero w 1980 roku i rozrastał
się wraz z rozwojem firmy. Siedziba została wybudowana na wzór
kampusu studenckiego, aby panowała tu luźna atmosfera, duch
rywalizacji, co miałoby prowadzić do wybuchu kreatywnych pomysłów.
Stacey wskazuje nam pierwszy budynek. To Child Development Center
czyli przedszkole pracownicze. 248 dzieci w wieku od 6 tygodni do 5
lat przebywa tu pod profesjonalną opieką, umożliwiając rodzicom
spokojną pracę. Po prawej stronie przeszklony niski budynek. To
tutaj znajduje się stołówka pracownicza. Stoliki w środku i na
zewnątrz, można zjeść lunch lub śniadanie, jest punkt z kawą i
napojami. W drugiej części budynku centrum innowacji. Tutaj
naukowcy eksperymentują z nowymi produktami, projektują i bawią
się nowoczesnymi technologiami.
W centrum Tiger Woodsa |
Większa część budynków jest
poświęcona poszczególnym sportowcom. Lobby to nie takie małe sale
pamięci, ukazujące największe osiągnięcia danego sportowca, jego
nagrody, przedmioty osobiste. W centrum Michaela Jordana można
zobaczyć w gablocie jego pierwsze buty Nike, w centrum Tiger Woodsa
jest jego pierwszy kij golfowy.
Zdjęcie zbiorowe |
Stacey i Chris |
Na ścianach są ogromne zdjęcia
bohatera. Centra te stanowią małe sanktuaria sportowców. Gdy dany
sportowiec przyjeżdża do kampusu, aby popracować nad danym
produktem, lub po prostu odpocząć, ma się czuć jak w domu, nie
molestowany przez fanów. Na poszczególnych piętrach znajdują się
najnowocześniejsze sale gimnastyczne, aerobowe, siłownie. W dwóch
ogromnych centrach sportowych znajduje się kilka siłowni, ścianka
wspinaczkowa, pełnowymiarowy basen, boisko do koszykówki. A
pomiędzy tymi udogodnieniami poukrywane znajdują się małe salki
konferencyjne, 2 duże aule, bufety itd. Jesteśmy coraz bardziej pod
wrażeniem organizacji. Witek kiwa tylko głową i porównuje ten
kompleks do utopijnego miasteczka lub sekty. Stacey i Chris
uwielbiają pracować dla Nika. Mogą korzystać za wszystkich
udogodnień za niewielką roczną opłatą członkowską.
- Stacey – czy musisz ubierać się elegancko do pracy? - to moje pierwsze pytanie, gdy patrzę na uśmiechniętych, luźno ubranych młodych ludzi, przechadzających się alejkami lub siedzącymi przy stolikach ze swoimi laptopami i notatkami.
- Jasne, że nie muszę. Tak długo jak noszę ubrania z logo Nike, mogę chodzić w czym chcę.
Tak Phil Knight sprzedawał pierwsze buty Nike |
To wydaje mi się być
cudowną perspektywą. Spoglądam na drugą stronę jeziora, a tam
pod parasolkami pracownicy sączą napoje chłodzące, nie rzadko
wino, piwo. Chris, który dołącza do nas na lunch widzi moje
zdziwienie i dopowiada, że w Nike można pić alkohol w godzinach
pracy.
- Sam mam pełną lodówkę piwa w biurze. Luźna atmosfera – to jest to na co stawia firma. Każdy ma się tu czuć tak dobrze, że nie będzie chciał wracać do domu.
- Ile godzin pracujesz dziennie? - pytam Stacey
- około 9 – 10 godzin – odpowiada.
Hala sportowa - Witek i Chris grają 1 na 1 |
System pracy jest wyraźnie
zadaniowy. Nie liczy się czas pracy, ale efekt.
Chris ma dzisiaj trochę
pracy, kilka spotkań biznesowych np. partyjka golfa z dyrektorami.
Kilka telefonów i okazuje się, że jedno ze spotkań jest odwołane
więc zostaje z nami. Oprowadza nas po poszczególnych
pomieszczaniach kolejnego sportowego centrum, wchodzimy na siłownię
i salę ćwiczeń. Zwiedzamy nawet szatnie, aulę dla najważniejszych
gości.
Statua Nolana Ryana |
konstrukcja jest ciekawa |
Intryguje nas statua Nolana Ryana, znanego bejsbolisty, który
wpłynął na rozwój firmy Nike. Pomnik został odsłonięty w 1992
roku w budynku poświęconym właśnie jemu. Koledzy kolokwialnie
rzecz biorąc ukradli mu wiele osobistych rzeczy z jego domu, ale
ogromna masa wydawałoby się przypadkowych rzeczy stworzyła
unikalną rzeźbę oddającą hołd sportowcowi. Gdy dochodzimy do
ścianki wspinaczkowej
Witek patrzy z podziwem na ścianę i spogląda
w górę. Chris podchodzi do pracownika i rozmawia z nim, na chwilę
znika i wraca z kartą członkowską. Pracownik przynosi sprzęt,
buty wspinaczkowe i podchodzi do Witka. Chris chce zobaczyć Witka w
akcji. Specjalnie zapisał się do klubu, aby Witek mógł się
powspinać. Witek świetnie daje sobie rady i staje się naszą nową
gwiazdą.
Witek daje radę |
Wchodzimy jeszcze do małego
muzeum. Chris opowiada nam o początkach firmy. Jak zwykle były one
skromne. Bill Bowerman był trenerem drużyny biegaczy na
Uniwersytecie oregońskim. Był on bardzo zaangażowany w
udoskonalanie butów, aby biegacze mogli osiągać lepsze wyniki.
Eksperymentował z podeszwami. Phil Knight był studentem na kierunku
business, jednocześnie trenował pod okiem trenera Bowermana.
na siłowni |
Phil w
ramach zajęć z przedsiębiorczości napisał pracę teoretyczną o
wprowadzeniu nowych, tanich butów sportowych importowanych z
Japonii, które rozbiłyby dominującą pozycję niemieckich
produktów. Teraz nadchodzi najważniejsza część: Knight
postanowił wprowadzić teorię w życie. W czasie wizyty w Japonii
znalazł on sposób na spotkanie się z szefem firmy
Jedna z sal do ćwiczeń |
Zdjęcie z Ronaldini |
Jesteśmy pod wrażeniem
firmy i jej umiejętnością „zaczarowania pracowników”, którzy
wydają się być bardzo przywiązani do pracy w Nike. Zdaje się, że
marzeniem wielu byłaby praca dla tego sportowego kolosa.
Hamburgery na kolację |
- Wracamy ze Stacey do domu, Chris śpieszy się na spotkanie. Na życzenie Witka Stacey robi typowy amerykański posiłek: hamburgery z grilla. Wychodzimy na taras i delektujemy się bułką z wołowiną i sałatką. Odwiedza nas też Bill, mój stary znajomy, którego nie widziałam prawie 5 lat. Cudownie siedzieć na tarasie, sączyć zimne drinki i rozprawiać o starych czasach.
U Stacey na tarasie |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz