Stacey i Chris to nasi gospodarze, u
których spędzimy 2 dni i 3 noce. Stacey nie widziałam 10 lat, ale
nie zmieniła się wcale. Uśmiechnięta i ciepła, tak jak ją
zapamiętałam. Dom, w którym mieszkamy jest drewniany. Przestrzeń
uzyskano dzięki połączeniu jadalni, salonu i kuchni. Dodatkowo
dzięki dużym oknom ściennym i dachowym promienie słoneczne
docierają do najdalszych zakątków pomieszczeń. Dominującym
kolorem jest biel. Pomieszczenia są przytulne i gustownie urządzone.
Każdy bibelot podkreśla charakter i temperament naszych gospodarzy.
Ela w Portland |
Wybieramy sobie piwnicę na naszą
bazę. Spełnia wszystkie nasze oczekiwania. Jest wygodne łóżko,
duża kanapa i dostęp do internetu.
Dzisiaj wybieramy się do Portland.
Droga do centrum zajmuje nam pół godziny. Zaczynamy zwiedzanie od
Uniwersytetu. W okolicach wydziałów ogromna liczba kawiarnio.
Studenci uczą się przy kawie, robią notatki lub szperają po
internecie. Idąc dalej napotykamy dzielnicę biznesową. Od razu
zauważamy biznesmenów z teczkami i z telefonami przy uszach.
Przeszklone wieżowce i masywne biurowce dominują w krajobrazie.
Przemieszczamy się do dzielnicy chińskiej.
Przemieszczamy się do dzielnicy chińskiej.
Ania w akcji |
Zamiast gwaru i tłumu
ludzi, jakiego się spodziewaliśmy spotykamy opuszczoną niemal
dzielnicę. Większa część budynków jest zabita deskami, czeka na
rozbiórkę. Pojedyncze lokale opustoszałe. Ulicami słaniają się
bezdomni, standardowo z wózkami lub dużymi plecakami. Przy ozdobnej
bramie wejściowej do Chinatown zauważamy poruszenie.
Namiotowe miasteczko |
Na małym
placu usadowionym między bramą, a budynkiem znajduje się
miasteczko namiotowe. Bardzo gruby mężczyzna w dresie siedzi na
plastikowym fotelu, za składanym stolikiem.
Plakat - miejsca noclegowe dla bezdomnych |
Dookoła kręcą się
najróżniejsi ludzie, nalewają wodę do plastikowych kubków, krążą
między namiotami, sortują ubrania. Poodchodzę zaciekawiona i pytam
centralnie siedzącego otyłego osobnika:
- Co tu się dzieje, dlaczego tu siedzisz?
- Dlaczego tu siedzę? - spogląda na mnie nieco zdziwiony. Trochę jakby tłumaczył małemu dziecku, mówi:
- Bo zależy mi na ludziach. Jest problem. Ludzie zamykają na noc bramy kamienic i lokali – bezdomni nie mają gdzie się podziać. Gubernator chce zabrać tym biedakom kolejną dzielnicę, chcą tu wybudować biurowce. Przyjmujemy tu bezdomnych i pozwalamy im się przespać w namiotach. Trzeba im pomóc. Będziemy protestować przed takim traktowaniem ludzi.
Forma protestu przeciwko władzom, które chcą zabrać kolejne miejsca noclegowe bezdomnym |
Jego przemowa trwa dłużej. Pyta też
jak wygląda sytuacja w Polsce. Jest ciekawy jak my radzimy sobie z
bezdomnością. Po wymianie argumentów żegnamy się i życzę im
powodzenia. Odchodzimy. Ponownie przeraża nas liczba napotkanych
bezdomnych. Obok bogactwa niesamowita bieda. W takich miastach jak
San Francisco czy Portland aż kuje oczy ta skrajność.
Bezdomni mieszkają w samochodzie |
Tymczasem szukamy księgarni Powell's
City of Books. Gigantyczny sklep zajmujący całą przecznicę ma na
trzech piętrach regały z milionami książek.
Największa niezależna księgarnia na świecie |
Jestem podekscytowana
wizytą w największej niezależnej księgarni na świecie. Książki
są poukładane tematycznie. Przechodzimy od działu do działu. Ania
wypatruje książkę o sztuce malowania kamieni i stoi przez dłuższą
chwilę zachwycając się ilustracjami kolorowych kotów i innych
kamiennych zwierzątek. Mogłabym tu spędzić cały dzień buszując
w świątyni ludzkich myśli. Biegam od piętra do piętra, wracam i
kluczę wśród coraz to nowych regałów. Rozdzielamy się na chwilę
i już jestem zgubiona. Wcale mi to nie przeszkadza. Sama myśl, że
można zgubić się wśród książek raduje moją duszę. Znajduję
przepiękny dział dziecięcy. Ciekawe czy czytają tu dzieciom bajki
w sobotnie poranki?
W świecie książek |
Znalazłam na półce "Lalkę" Prusa |
Eli bardzo zależy, żebyśmy znaleźli
kartki pocztowe więc szukamy poczty. Chodzimy i szukamy . Gdy ją w
końcu znajdujemy Ela i Witek w ramach praktyki idą sami kupić
znaczki i kartki. Co najśmieszniejsze na poczcie nie ma kartek, więc
wracają z poczuciem klęski.
Napis na tylnych drzwiach hotelu w wolnym tłumaczeniu: Przez te drzwi przechodzą najlepsi pracownicy, którzy są spełnieniem marzeń każdego pracodawcy. |
Wracamy do domu, a tam czeka już na
nas Todd. To mój stary kumpel, za którym 10 lat temu nosiłam
statyw. Stare aparaty to jego hobby. Specyficzny, czarny humor, który
był jego znakiem rozpoznawczym wciąż mu na szczęście towarzyszy.
Kurczak ze szparagami z sałatką to strzał w dziesiątkę. Jeszcze
lampka wina i wieczór zamienia się w długą rozmowę o życiu.
Chris dołącza do nas. Uwielbiam tego faceta, jest zabawny, otwarty
i do tego cholernie przystojny. Serce na dłoni. W końcu nie
wytrzymuję i kiedy Chris opuszcza nas na chwilę, pytam Stacey czy
nie uważa, ze Chris wygląda jak Hugh Grant. Ta śmieje się długo
i głośno.
- Nie tylko ty to zauważyłaś. Wiele osób mu to mówi. Nie lubi tego porównania.
- A kto to jest Hugh Grant? - pyta Witek
I znowu wszyscy wybuchają śmiechem
Wieczór zdaje się nie kończyć.. Jak
dla mnie mógłby trwać w nieskończoność.
Ani spodobał się słoń i chciała koniecznie zdjęcie |
Witek jestem z Ciebie dumna ;-)
OdpowiedzUsuńAga