relacja z soboty 11.05.2013
|
Nasza klasa |
Judy przynosi nam śniadanie na tacy.
Robimy mocną kawę w naszej małej kuchni i wynosimy stolik na tylną
werandę. Słońce pali niemiłosiernie. Witek siedzi ze zdobycznym
kapeluszem na głowie. Pękamy ze śmiechu.
|
Kowboj je śniadanie |
Na rancho praca wre od samego rana.
Allen wyjechał z samego rana pick-upem z synami. Wrócą wieczorem.
Judy ustawia spryskiwacze i nawadnia trawniki. Jest za wysoka
temperatura, jak na tą porę roku. Wszyscy czekają z utęsknieniem
na deszcz.
|
Ania karmi konia marchewką. |
Spoglądam w stronę Truskawkowej Góry.
Ośnieżony szczyt odznacza się na tle pozostałych gór. To wzniesienie ma w sobie magnetyczną siłę. Każe nam iść ku sobie.
Bierzemy prowiant i podjeżdżamy pod szlak. Zamieniamy sandały na
buty trekingowe. Temperatura spada o kilka stopni. Co za ulga!
|
Ania jest bardzo dzielna |
|
Ela z Witkiem na szlaku
|
Judy nas ostrzegła, że z powodu nawału śniegu możemy mieć
problem z podejściem nawet pod Truskawkowe Jezioro, nie mówiąc o
wyższych partiach. Od jeziora oddziela nas dystans 2
kilometrów. Wędrówka jest przyjemna, szlak jest suchy, nie ma śniegu.
|
Jezioro Truskawkowe |
Jezioro zachwyca mnie swoim niezmiennym
majestatem. Siadamy na kamieniach i spoglądamy na odbijające się w
wodzie góry. Wędrujemy dalej. Zaczynają pojawiać się pojedyncze płaty śniegu. Ania omija przeszkody w postaci
powalonych drzew. Po jakimś czasie pojawia się więcej i więcej śniegu. Ze względu na Anię, decydujemy
się na częściowy odwrót. Ania z Witkiem zawracają, natomiast
ja i Ela chcemy dojść do wodospadu.
|
W drodze do wodospadu |
|
Truskawkowy Wodospad |
Coraz więcej śniegu, a wodospadu
ani nie słychać, ani nie widać. Jeszcze kilka minut i będziemy
musiały wracać. Mamy klucze od samochodu. Nareszcie słyszymy szum
wody. Rzeka opada z ogromną siłą na dół. Gdy stajemy blisko,
po chwili jesteśmy mokre od mżawki. Obok wodospadu widzimy ściany
pokryte ogromnymi soplami lodu. Lodowa ściana odzywa się,
trzeszczy. Boję się, bo upadek większego bloku lodu mógłby nas nawet zabić. Pośpiesznie robimy zdjęcia i czym prędzej
pędzimy na dół.
W okolicach jeziora Ela zauważa
strzałkę zrobioną z gałęzi i szyszek, a obok banany. To Witek z
Anią bawili się w zostawianie śladów. Robimy sobie szybką
przerwę na przekąskę i wkrótce doganiamy naszych kompanów.
|
tajemnicze znaki wskazują nam drogę |
Jesteśmy z powrotem w naszej bazie.
Słońce zaczyna chylić się do snu. Obserwujemy zachód słońca. Gama kolorów przewija się przez niebo. Nic więcej nie potrzeba
nam do szczęścia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz