Oceanarium Monterey |
Jesteśmy w Monterey. Kupujemy bilety
do Oceanarium za 35$ od osoby i rozpoczynamy zwiedzanie. Jest to
podobno najlepsze oceanarium na świecie, a na pewno najbardziej
rodzinne. Kompleks jest ogromny. Ekspozycja rozpoczyna się od
historii tego rejonu. W przeszłości była to stolica sardynek. Tony
sardynek były puszkowane i wysyłane w świat. Doprowadziło to
niemalże do wyginięcia tych ryb. Tyle o przeszłości. Teraz
oceanarium i piękne miasteczko przyciąga rzesze turystów. Na dwóch
piętrach znajdują się ogromne akwaria. Milion galonów wody
morskiej wewnątrz robi wrażenie na nas wszystkich. Obok białych
rekinów, ogromnych żółwi, płaszczek, można podziwiać
ośmiornice, pingwiny czy ławice mniejszych ryb. Najbardziej
zaciekawił nas dział koników morskich. Troskliwi ojcowie, którzy
rodzą małe koniki, z jajek wcześniej umieszczonych przez samiczki
w ich brzuchach. To trzeba zobaczyć. Już kocham te koniki.
Basen z ogromnymi żółwiami |
Ania może dotykać koralowce i żółwie,
świat nauki łączy się na każdym kroku z zabawą. Jest tu tyle
atrakcji, przechodzimy z działu do działu i raz po raz kręcimy
głowami z niedowierzaniem. Kilkumetrowe szklane ściany powodują,
że czujemy się jakbyśmy sami byli w ocenie i mogli za chwilę
dotknąć tych wszystkich wspaniałych stworzeń, Plankton, malutkie
grzybki, które poruszają się dostojnie, niektóre świecące, inne
kolorowe, przezroczyste – ale wszystkie piękne.
Nurek ze swoim pupilkiem |
Oglądamy karmienie ryb w największym
basenie. Nurek z wiaderkiem rozdaje podpływającym rybom jedzenie,
opowiada o podwodnym świecie. Siedzimy zapatrzeni w to
przedstawienie. Ania w pewnym momencie podchodzi do samej szyby i
dotyka jej. Nurek robi to samo – ta krótka chwila zostanie ze mną
do końca życia. Przypomina mi się jeden z moich ulubionych filmów
– „Wielki Błękit”. Życie jest piękne.
Plankton |
Ania jest zachwycona. Pozwalamy jej też
zjechać windą tym samym spełniając jej kolejne marzenie. Po kilku
godzinach jesteśmy tak zmęczeni, że siadamy na ziemi przed kolejną
wielką szybą i zahipnotyzowani obserwujemy ryby. Ania kładzie się
przy samej szybie i leży:
Ania w akcji |
- mamo – ja już tutaj zostaję. Chce mi się spać. Jestem blisko rybek i jest mi dobrze.
Bierzemy ją na barana i powoli
wracamy.
PS. Męski poród - kocham koniki morskie
Cudne zdjęcia,ale Wam zazdroszczę.Będzie co opowiadać i oglądać.Pisz dalej i oczywiście dużo zdjęć poproszę :)
OdpowiedzUsuńBuziaczki dla Wszystkich
mama.
Jestem pod wrażeniem!!!!Coś niesmowitego!Pozdrawiam, GPR.
OdpowiedzUsuńSuper relacja Aneta ;-)
OdpowiedzUsuńCieszymy się razem z Wami!
Ściskamy wszystkich serdecznie.
Aga, Michał & Kondzio