piątek, 24 maja 2013

DZIEWCZYNY Z KALENDARZA

relacja z czwartek 16.05.2013

Linda i Dennis, u którym mieszkamy to emeryci. Ich mały parterowy domek jest przytulny. Na ścianach wisi wiele obrazów, a w rogu salonu stoi szklana gablota z kolekcją miniaturowych bucików. Dennis, w którego krwi płynie niemiecka krew, nie przypomina typowego Amerykanina. Jest oszczędny, nie lubi klimatyzacji i zamiast fast foodów woli własnoręcznie przygotowany posiłek. Nie ma dużego samochodu z wielkim silnikiem, tylko Hondę z napędem hybrydowym.

Linda, która jest związana z Dennisem od ponad roku jest bardzo szczęśliwa i zakochana. Połączyła się ponownie z ukochanym po ponad 40 latach rozłąki. Była to jej pierwsza miłość. Tak długi okres  rozłąki nie zmienił ich wzajemnych uczuć. Nieustannie przytulają się do siebie i flirtują – po prostu są szczęśliwi.

 Las Vegas to raj dla emerytów. W okresie zimowym mogą cieszyć się ciepłą pogodą, a kiedy latem panują upały wyjeżdżają na północ lub za granicę i znowu cieszą się ładną pogodą. Linda z Dennisem dopiero co wrócili z Grecji, a za dwa tygodnie wyjeżdżają na oregońskie wybrzeże.

Pan zmęczony upałem odpoczywa w parku
Ania od rana napastuje mnie o plac zabaw. Zabieramy ją na duży plac tuż przy jeziorze. Ze względu na upały wszystkie place zabaw w Las Vegas osłonięte są dużymi płachtami, które skutecznie chronią przed promieniami słonecznymi. Spędzamy tu godzinę. Ania skacze i zjeżdża, biega i bawi się z nami.

Zadaszony plac zabaw
Dzisiaj wybieramy się na zakupy. Witek szuka dla siebie sandałów, a Ela butów trekingowych. Ja nie szukam niczego, ale w sklepach jest klimatyzacja – i to mnie przekonuje. Witek znajduje buty, chce je kupić. Sprzedawca informuje nas, że w dniu jutrzejszym buty będą tańsze o 20%, bo mają od jutra wielką obniżkę. Jesteśmy zdziwieni, że sprzedawca nam to mówi, tak po prostu. Prosimy, aby buty nam odłożył. Wrócimy po nie jutro.

Dziewczyny powygrywały, Witek tylko pozuje

Po kolacji usypiam szybko Anię. Idziemy na show: Pin up (Dziewczyny z kalendarza). Dennis zostaje z Anią. Mamy nadzieję, że się nie obudzi i nie zauważy naszej nieobecności.

 
Show: Dziewczyny z kalendarza
Przedstawienie jest w hotelu Stratosphere (charakterystyczna wieża ze spodkiem). Mamy jeszcze czas do odbioru biletów. Linda wyciąga pieniądze i kieruje się w stronę maszyn do grania. Jest w swoim żywiole. Ela siada przy automacie i też zaczyna grać. Początkowo przegrywa. Kiedy Linda idzie po bilety, maszyna zaczyna szaleć, światła migają, włącza się koło fortuny i patrzymy jak nabijają się punkty. Ela wygrywa 15 dolarów. Teraz pora na mnie. Ja przegrywam, ale na szczęście nie za dużo, bo Linda wraca i musimy uciekać na show.

 
Ustawiamy się pod "ścianką" i robimy zdjęcia. Gwiazdy filmowe:)
Pin-up Girls to show muzyczno-taneczne. Główną gwiazdą, która prowadzi i jest twarzą całego przedsięwzięcia jest Claire Sinclair. To dziewczyna Playboya 2011 roku. Okazuje się ona najsłabszym ogniwem. Występuje tylko w kilku numerach. Wykazuje się zerowym poczuciem rytmu, nawet jej głos jest drażniący dla ucha. Na szczęście pięć tancerek i piosenkarka dają z siebie wszystko.  Zespół muzyków gra z werwą największe amerykańskie standardy.

Claire Sinclair
                    Show jest skromny jak na Las Vegas – orzeka Linda.

Każdy miesiąc kalendarzowy to jeden numer. Była strażaczka gasząca pożar i damski mechanik samochodowy, bejsbolistka i plażowiczki. Bardzo nam się podoba.

W czasie ostatniego numeru dzwoni telefon. Z niepokojem spoglądamy po sobie.

                    To Dennis dzwoni – Linda potwierdza i odbiera telefon

                    Anka się obudziła? - pytam

                    Zgadza się – obudziła się i płacze. Dennis mówi, że mamy się nie przejmować. Poradzi sobie – uspakaja nas Linda

Biegniemy przez kasyna. Dennis dzwoni ponownie. Biorę słuchawkę i słyszę głośny płacz Ani. Mój głos jej nie uspokaja. Przyśpieszamy.  Na parkingu pełno. Szukamy samochodu. Linda pędzi na złamanie karku.

Podjeżdżamy pod dom, szybko wychodzę z samochodu i próbuję mentalnie przygotować się na to co mnie za chwilę czeka. Otwieram drzwi wejściowe i słyszę..... ciszę.

Wchodzę dalej. Moim oczom ukazuje się przedpokój. Na dywanie oparci o ścianę siedzą Dennis, a tuż obok niego Ania. On trzyma w ręku mały słowniczek, ona śmieje się obok.

Okazuje się, że Dennis próbował powiedzieć Ani po polsku, że wracamy. To ją na tyle zaintrygowało, że nie tylko przestała płakać, ale zaczęła go poprawiać i śmiać się z jego polskiego. Wszystko dobrze się skończyło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Polecany post

NOWE ŻYCIE SZACHOWNICY

Jaskinia Szachownica Fundacja Speleologia Polska angażuje się w wiele pożytecznych projektów. Jednym z nich jest dokumentacja jaskini...