niedziela, 19 maja 2013

TRUSKAWKOWY DZIEŃ

relacja z soboty 11.05.2013

Nasza klasa
Judy przynosi nam śniadanie na tacy. Robimy mocną kawę w naszej małej kuchni i wynosimy stolik na tylną werandę. Słońce pali niemiłosiernie. Witek siedzi ze zdobycznym kapeluszem na głowie. Pękamy ze śmiechu.


Kowboj je śniadanie
Na rancho praca wre od samego rana. Allen wyjechał z samego rana pick-upem z synami. Wrócą wieczorem. Judy ustawia spryskiwacze i nawadnia trawniki. Jest za wysoka temperatura, jak na tą porę roku. Wszyscy czekają z utęsknieniem na deszcz.

Ania karmi konia marchewką. 
Spoglądam w stronę Truskawkowej Góry. Ośnieżony szczyt odznacza się na tle pozostałych gór. To wzniesienie ma w sobie magnetyczną siłę. Każe nam iść ku sobie. Bierzemy prowiant i podjeżdżamy pod szlak. Zamieniamy sandały na buty trekingowe. Temperatura spada o kilka stopni. Co za ulga!
Ania jest bardzo dzielna
Ela z Witkiem na szlaku


Judy nas ostrzegła, że z powodu nawału śniegu możemy mieć problem z podejściem nawet pod Truskawkowe Jezioro, nie mówiąc o wyższych partiach. Od jeziora oddziela nas dystans 2 kilometrów. Wędrówka jest przyjemna, szlak jest suchy, nie ma śniegu.

Jezioro Truskawkowe

Jezioro zachwyca mnie swoim niezmiennym majestatem. Siadamy na kamieniach i spoglądamy na odbijające się w wodzie góry. Wędrujemy dalej. Zaczynają pojawiać się pojedyncze płaty śniegu. Ania omija przeszkody w postaci powalonych drzew. Po jakimś czasie pojawia się więcej i więcej śniegu. Ze względu na Anię, decydujemy się na częściowy odwrót. Ania z Witkiem zawracają, natomiast ja i Ela chcemy dojść do wodospadu.

W drodze do wodospadu
Truskawkowy Wodospad
Coraz więcej śniegu, a wodospadu ani nie słychać, ani nie widać. Jeszcze kilka minut i będziemy musiały wracać. Mamy klucze od samochodu. Nareszcie słyszymy szum wody. Rzeka opada z ogromną siłą na dół. Gdy stajemy blisko, po chwili jesteśmy mokre od mżawki. Obok wodospadu widzimy ściany pokryte ogromnymi soplami lodu. Lodowa ściana odzywa się, trzeszczy. Boję się, bo upadek większego bloku lodu mógłby nas nawet zabić. Pośpiesznie robimy zdjęcia i czym prędzej pędzimy na dół.

W okolicach jeziora Ela zauważa strzałkę zrobioną z gałęzi i szyszek, a obok banany. To Witek z Anią bawili się w zostawianie śladów. Robimy sobie szybką przerwę na przekąskę i wkrótce doganiamy naszych kompanów.

tajemnicze znaki wskazują nam drogę
Jesteśmy z powrotem w naszej bazie. Słońce zaczyna chylić się do snu. Obserwujemy zachód słońca. Gama kolorów przewija się przez niebo. Nic więcej nie potrzeba nam do szczęścia.


Zachód słońca







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Polecany post

NOWE ŻYCIE SZACHOWNICY

Jaskinia Szachownica Fundacja Speleologia Polska angażuje się w wiele pożytecznych projektów. Jednym z nich jest dokumentacja jaskini...