wtorek, 21 maja 2013

ŚMIERĆ ZAGLĄDA NAM W OCZY

relacja z poniedziałek i wtorek 13 - 14.05. 2013

Droga do Nevady
Judy żegna nas w swoim sklepie. W części środkowej znajduje się mała kawiarnia. W ofercie jest kawa z ekspresu ciśnieniowego, smoothie (czyli wyciśnięte owoce z lodem) oraz `ciasteczka. Siadamy przy stoliku i zamawiamy kawę. Judy siada z nami. Czasami wejdzie ktoś, kupi kawę i wyjdzie. Oglądamy ubrania i artykuły dekoracyjne. Wnętrze jest przytulne. Na ścianach wiszą prace lokalnych artystów. Wiele z nich nawiązuje do życia na Dzikim Zachodzie. Otwarte szafy są pełne eleganckich sukienek i spódnic. Na ziemi stoją kowbojki, obok buty na szpilkach. W rogu regał z poduszkami i ręcznie wyszywanymi ściereczkami. Sklep pełen jest bibelotów, słoików z miodem i dżemami oraz innych tutejszych przysmaków.

Widoki z okna - droga do Las Vegas
Mamy do przejechania najdłuższy odcinek w całej naszej dotychczasowej podróży. 900 mil nie brzmi zachęcająco. Ociągamy się, wiedząc, że mamy przed sobą parę dobrych godzin siedzenia. Czas ucieka nieubłaganie. Po raz kolejny żegnamy się z Judy i ruszamy w trasę.

Ania od razu chce oglądać bajki, które pożyczyła od cioci. Mały ekran przy suficie daje jej odrobinę rozrywki. Śmieje się i powtarza słowa piosenek. Tymczasem Witek i Ela studiują mapę. Droga do Las Vegas według naszych kowbojów bardzo nudna, dla nas jawi się ciekawie. Tereny półpustynne, góry, przestrzeń i pośrodku tego wszystkiego my.

Tankujemy się do pełna. Tabliczki z napisem: następna stacja za 140 mil to tutaj nic nowego. Droga w większości pusta. Mila mija za milą. Późnym popołudniem dojeżdżamy do Nevady. Pierwsze miasteczko, a właściwie motel, kasyno i 2 stacje benzynowe nie wyglądają zachęcająco. Chcemy kupić owoce, chleb, sok i wodę. W sklepie tuż przy stacji benzynowej, który okazuje się supermarketem – korzystamy z toalety i nabywamy wszystkie potrzebne artykuły. Pośrodku wielkiej pustki, w klimatyzowanym pomieszczeniu, które odgradza mnie od nagrzanego powietrza na zewnątrz czuję się zagubiona w czasie. Patrzę na kasjerkę, grubą kobietę o ciemnej karnacji. Jej oczy Indianki zapadają się w fałdach tłuszczu. Zdaje się tu być nie na miejscu. Już nie wiem czy mi się to wszystko nie śni.

Zachód słońca w Nevadzie
Kolejne kilometry uciekają Jemy banany i ciastka. Zapada zmrok. Ruch spada niemal do zera. Od czasu do czasu mijamy pojedyncze, gigantyczne ciężarówki. Gdy spotykamy stację benzynową, tankujemy, chociaż mamy jeszcze połowę zbiornika. Większość nocy jedziemy. Ania śpi. Nad ranem jesteśmy tak zmęczeni, że stajemy i robimy ponad trzygodzinną przerwę. Wszyscy śpią.

Dolina Śmierci
Gdy się budzę, wjeżdżamy do Beatty. Mijamy drogowskaz do Doliny Śmierci. Witek nie może nadziwić się nad spalaniem samochodu. Prosta droga, żadnych świateł, skrzyżowań i stała prędkość ustawiona przy pomocy tempomatu pozwalają nam przejechać 31 mil na 1 galonie benzyny. Ania się budzi. Idziemy się umyć, przebrać w coś lżejszego i zatrzymujemy się przy sklepie. Trzeba się przyzwyczaić do wyższych temperatur.

Zabrinski Point
Dolina Śmierci
Wszyscy są w dobrych humorach. Do Las Vegas jest coraz bliżej. Zostało 150 mil do naszego celu. Przez głowę przelatuje mi pomysł. Jesteśmy na wysokości Parku Narodowego Death Valley (widziałam przecież znak). Jakby tu przekonać załogę, abyśmy troszkę zboczyli z drogi i przejechali przez Park. Nie będzie to proste. Nikt z nas nie lubi wysokich temperatur, ale z drugiej strony, kiedy tu jeszcze przyjedziemy. Myślę intensywnie. Taktyka przygotowana. Przeglądam jeszcze mapę. Jak przejedziemy przez park to specjalnie nie nadrobimy drogi. Wjedziemy od wschodniej strony i wyjedziemy na południu.

Zabrinski Point - Dolina Śmierci
- Elu, nie chciałabyś zobaczyć największej depresji w USA i jednego z najbardziej gorących miejsc na świecie – zagaduję.
- Nie damy rady wędrować w wysokich temperaturach. Witek będzie musiał nosić cały czas Anię – odpowiada od razu
- Możemy objechać samochodem całą trasę Zatrzymamy się przy słonym jeziorku Badwater (-87m p.p.m),  zwiedzimy Visitor Center i po drodze zatrzymamy się na Zabrinski Point (punkt widokowy). Proponuję jeszcze przejechać między górami, najładniejszą widokową trasą. Ma 15 km, ale jest niebywale malownicza. Co wy na to? - z błyskiem w oku proponuję
- Aneta, znowu chcesz nas wpakować w kłopoty! - burka pod nosem Witek
- Jak nie będziemy za dużo chodzić, to się zgadzam – przytakuje Ela.
Patrzę na Witka. Skapitulował. Decyzja zapadła. Zawracamy. Znajdujemy drogowskaz na Dolinę Śmierci i za kilka mil jesteśmy w Parku. Temperatura rośnie w zastraszającym tempie. Z trzydziestu wzrasta do 39 stopni.

Zabrinski Point - Dolina Śmierci
Położona na pustyni Mojave Dolina Śmierci ciągnie się przez ponad 200 km. Z jednej strony otoczona jest górami Panmint, z największym szczytem Telescope Peak (3368m), z drugiej łańcuchem gór Amargosa. Prawie nigdy nie pada tu deszcz. Góry skutecznie blokują opady.

Wozy ciągnięte były przez 20 mułów
Krótki przystanek, aby zobaczyć wagoniki, którymi pod koniec XIX wieku przewożono boraks z prowizorycznej kopalni. 20 mułów ciągnęło ciężkie wozy przez całą dolinę. Minerał, który zwany był białym złotem rozpalał umysły poszukiwaczy. Wydobycie było opłacalne. Boraks służył do produkcji mydła i środków piorących.William Colleman, który był właścicielem tego terenu sprowadził chińskich robotników, którzy spali i jedli w namiotowym miasteczku, tuż przy miejscu wydobycia. Ze względu na kłopoty finansowe właściciela i odkrycia boraksu w innych częściach Kalifornii, kopalnia została zamknięta po 5 latach. Robimy zdjęcia i szybko wracamy.

Badwater - najniższa depresja w USA
Visitor Center wita nas 42 stopniami gorąca. Gdy wchodzimy do budynku klimatyzacja działa na pełnych obrotach. Kupujemy bilet (20$) i rozglądamy się po sklepie z pamiątkami. Proszę rangera, aby puścił nam film o parku. Zgadza się ochoczo. Wchodzimy do małej salki kinowej i napawamy się chłodem. Dolina śmierci nazywa przez Indian Szoszoni płonącą ziemią. Do tej pory niewielka ich liczba zamieszkuje teren parku i opiekują się swoją mityczną krainą. Pijemy zimną wodę ze specjalnych kranów, napełniamy butelki drogocennym płynem i jedziemy dalej.

Badwater - Dolina Śmierci
Jest już prawie dwunasta i temperatura wzrasta o kolejne dwa stopnie. Za kilka mil zbliżamy się do najniższego punktu na półkuli północnej. Temperatura wynosi 46 stopni. Kiedy otwieramy drzwi uderza w słup gorącego powietrza jakbyśmy stali przed dmuchawą. Mapa wylatuje komuś z ręki i unosi się wysoko w powietrze. Nie wiem czy ją znajdę. Biegnę przed siebie i szlakiem pod górę. Mapa zatrzymuje się na zboczu. Uratowana.

Badwater - Dolina Śmierci

Ania wysmarowana kremem
Przechodzimy 50 metrów i oglądamy popękaną solną równinę. Słone źródełko musiało być przykrą niespodzianką dla tych którzy kartowali to miejsce, gdyż nazwali je „Zła Woda”. 10 minut na zewnątrz jest wyczerpujące. Wsiadamy do samochodu i włączamy natychmiast klimatyzację. Za chwilę skręcamy z głównej drogi, aby wjechać na szlak samochodowy Artist's Drive. Różowe, zielone, fioletowe plamy na górskich zboczach wyglądają jak paleta malarza. Wąska jednokierunkowa droga wije się wzdłuż wzgórz, raz ostro pod górę, aby za chwilę opaść w dół. Witek patrzy na wskaźnik oleju. Niebezpiecznie podniósł się do góry. Stajemy na poboczu. Robimy zdjęcia. Lepiej nie myśleć, co by się stało, gdyby samochód zepsuł się nam w takim miejscu. Tym razem jedziemy w dół. Hamulce są rozgrzane do czerwoności.

W oddali Artist's Drive
Z niepokojem obserwujemy wskaźniki i modlimy się, aby szlak się skończył. Gdy wyjeżdżamy z Parku temperatura spada, ale tylko do 39 stopni.

Do Las Vegas wjeżdżamy około 16.00. Linda i Dennis mieszkają blisko centrum. Nawigacja doprowadza nas bezbłędnie pod dom. Co prawda dom Lindy nie ma numeru, ale spostrzegamy punkt rozpoznawczy – żółty hydrant i już wiemy, że jesteśmy na miejscu.
Dolina Śmierci
Powitaniom nie ma końca. Cieszymy się, że dojechaliśmy. Linda przygotowała na kolację lazanię i pyszną sałatkę. Jesteśmy zmęczeni, ale szczęśliwi. Do wieczora rozmawiamy i rozgaszczamy się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Polecany post

NOWE ŻYCIE SZACHOWNICY

Jaskinia Szachownica Fundacja Speleologia Polska angażuje się w wiele pożytecznych projektów. Jednym z nich jest dokumentacja jaskini...